piątek, 4 grudnia 2015

Ile dasz dobrego z siebie tyle Ci się zwróci. Od innych osób, w innej postaci, w innym czasie, ale na pewno wróci do Ciebie.


Miłość, pojęcie względne. Dla wielu ludzi jest to termin, którego nie znają znaczenia. Miłość powinna być bezinteresowna, dodająca siły, sprawiająca że nasze życie nabiera sensu i kolorowych barw, gotowa do poświęceń, nieprzerwanie pielęgnowana... Ujawnia się na wiele sposobów, ma wiele charakterów. Wyróżniamy wśród nich m.i. miłość do przyjaciela, miłość jako miłość do tej jedynej osoby, naszej drugiej połówki, miłość do rodziny, rzeczy martwych, pasji, miejsc, ale chyba każdy się ze mną zgodzi, najpotężniejszą, nieprzerwaną, nieograniczoną jest miłość do dziecka. Poznasz to uczucie w swoim czasie, kiedy w chwili trudnych doświadczeń ktoś na pozór malutki, ale z wielkim serduchem zauważy błyszcząca kropelkę na Twoim policzku i powie "Nie pacz" a swoim szczerym uśmiechem roztopi nawet lodowiec. Kiedy dla jego dobra, bezpieczeństwa jesteś w stanie zrobić wszystko. Kiedy poczujesz że z tej miłości, słodyczy, byłbyś w stanie niemalże tą osobę zjeść.


Siedemnastego października świętowałam razem z rodziną i przyjaciółmi mojej kuzynki jej 18-naste urodziny. Czas związany z tym właśnie dniem przed urodzinami jak i po zmusił mnie do wielu przemyśleń i wspomnień. Razem z chłopakiem mojej stryjecznej siostry postanowiliśmy stworzyć niebanalny prezent dla jubilatki. Był to własnoręcznie, prze ze mnie wykonany album ze zdjęciami znajomych i życzeniami od nich. Wymagało to ode mnie wielu godzin pracy, ale opłacało się, uważam że takie upominki są najlepsze bo poświęcamy przy nich swój czas, którego nikt nam nie odda i wkładamy w to trud a takie rzeczy są nie do podrobienia, a reakcja obdarowanego bezcenna i ja to sobie bardzo cenię. Na swojej stronie umieściłam zdjęcie z dzieciństwa bo Paulina to osoba z którą te dzieciństwo w większości spędziłam. Często przyjeżdżałam do babci na wakacje gdzie też mieszkała młodsza kuzynka albo ona do mnie. Nie była ona dla mnie tylko towarzyszką do wspólnych zabaw, ale też najlepszą koleżanką. Ta niesamowita więź utrzymuje się do dziś. Może nie mamy ze sobą kontaktu non stop i każda z nas ma swoje życie, ale nie na tym polega przyjaźń lecz na tym że każda z nas wie że może na sobie polegać i w potrzebie o tą pomoc się zwraca, ma do drugiej osoby zaufanie i życzy jej jak najlepiej Czasami szczęście drugiej osoby jest dla nas ważniejsze niż własne. Ja mam garść takich znajomych i bardzo ich doceniam. Jeśli nie dziękowaliście nigdy bliskiej Wam osobie za jej obecność to myślę że to odpowiedni moment. 

Od piątku wieczorem trwały solidne przygotowania. Przyjechałam na salę i wraz z resztą "ekipy sprzątającej" dmuchaliśmy balony, ścieraliśmy stoły i krzesła, ustawialiśmy, zamiataliśmy, wycieraliśmy naczynia itd. Pomyślałam wtedy że historia lubi się powtarzać bo Paulina prawie równy rok temu robiła te same czynności przed moimi urodzinami. Jest wiele rzeczy, które mamy wspólne. Jedna z nich to to że obydwie urodziłyśmy się w październiku i nasze mamy nawzajem są naszymi chrzestnymi. Przez co zawsze pod choinkę dostawałyśmy dwa identyczne prezenty.

Drugą skłaniającą do odwiedzenia przeszłości chwilą była rozmowa z Andżeliką podczas wycieczki klasowej na Czarne Stawy. Śpiewałyśmy wspólnie kołysankę "Na Wojtusia z popielnika" na którą ostatnio co chwilę miałyśmy swoje 'krzywe fazy'. Sięgnęłyśmy pamięcią do bardzo wczesnego dzieciństwa kiedy to siostra, babcia czy mama opowiadała nam bajki na dobranoc. Akurat znałyśmy te same "O kocie co palił fajkę" (wersja druga) i "O kotku i kogutku". Wam tez ktoś w dzieciństwie opowiadał przed snem? Ja z koleżanką chcemy to opowiadać z pokolenia na pokolenie. Najpierw swoim dzieciom a potem wnukom. Chciałabym żeby w moim domu, który kiedyś stworze było znane słowo, słowo mówione i pisane niż tylko oglądanie często mało wartościowych 'bajek' w telewizji. Ja się wychowałam na bajkach z kaset, na bajkach rosyjskich. Uwielbiałam "Marcelino Chleb i Wino", "Madeline", "Szkarłatny Kwiat" (jak wszystkie bajki rosyjskie) później też baśnie Braci Grimm i Christiana Andersena. Ciesze się że żyłam w tych czasach kiedy taki klimat panował w większości domów, sama chce kupić starą "Anię" i puścić obraz na ścianie. Czy tak samo Waszym zdaniem jak i moim duży wpływ na rozwój i wychowanie dzieci wpływa to co oglądają i czytają? Jakimi są ludźmi w dorosłym życiu i młodzieńczym? Jak kształtuje się ich osobowość? Nie wspominając już o wydarzeniach z dzieciństwa, emocjach i odczuciach, ale to już osobny temat, który jest też genialnie przedstawiony w filmie "Efekt Motyla" (recenzowałam ten film  wcześniej na blogu). Dzieciom trzeba poświęcać szczególną uwagę gdy ich mózg zaczyna się kształtować i coraz więcej pamiętają i rozumieją. Jakieś złe sytuacje z tego okresu będą potem pamiętały do końca życia co w jakiś sposób będzie na nie oddziaływać. Myślę że zaszczepianie w dzieciach i kształtowanie (chociażby dzięki dobrym bajkom) wrażliwości i odpowiednich postaw, koleżeńskich jest bardzo ważne. Takim zdaniem podsumowującym na dziś będzie.. Od wielu czynników wiele później zależy.

poniedziałek, 12 października 2015

Feniks


Stała na wzgórzu i patrzyła na górski krajobraz. Wiatr lekko otulał jej ciało, Nikogo nie było w pobliżu, tylko ona jedyna. Ona sama w tej głuchej, bezkresnej przestrzeni. Stwarzała pozory wyciszonej, ale w głowie kłębiły jej się tysiące myśli. Czuła na sobie ciężar ostatnich doświadczeń. Zamknęła oczy, odczekała aż serce spowolni swój rytm, po jej lewym policzku wolno spłynęła łza. Wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy, ale świat, który widziała tym razem już był inny. Odrodzona. To ja. Takie jest w końcu znaczenie mojego imienia. Nieskończoność. Znacie to uczucie? Ja też je znam, stoją znów na wzgórzu. Z taką lekkością że wiatr może mnie porwać gdzie chce.


Witajcie!
 Ciężko wrócić do czegoś co ma się wrażenie już nie jest nasze, jest przedawnione a my sami zmieniliśmy się. Więc i mnie i Was czeka sporo zmian. 
  Mój charakter pisania, myślenia i to czym się chcę z Wami podzielić może odbiegać od tego co kiedyś. Jednak tak jak zawsze to robiłam będę pisać z głębi siebie. Nie będzie idealnie, bezbłędnie bo tak nie potrafię, będę starać się robić to jak najlepiej i mam nadzieję że pomożecie mi w tym, liczę na Waszą krytykę, komentarz i podzielenie się własnym zdaniem. Ostatnio dużo podróżuję i staram się wykorzystywać każdą wolną chwilę. Pomyślałam że warto jest się tym z kimś podzielić. Od dawna chciałam tu wrócić, ale było to dosyć nierealne, teraz mam swój komputer co bardzo mi wszystko ułatwia. Systematyczność niestety nie jest moją mocną stroną dlatego będę odwiedzać stronę kiedy sama będę tego wewnętrznie potrzebować, tak jest najlepiej bo nie robi się tego z poczucia obowiązku tylko z własnych chęci. 
  Nie chcę teraz nic więcej pisać o sobie bo chciałabym byście poznawali mnie czytając kolejne treści bloga. No to do następnego!
                                                                                                                           reniik


Kilka pstryków z poprzedniego weekendu. Fotograf ze mnie marny, ale za to okolica niezwykła. 
Zdjęcia nieprzerobione bo nie zainstalowałam jeszcze programu, możliwe że później je wymienię na te po obróbce, te wstawiłam byście mi mogli powiedzieć czy wyglądają lepiej przed czy po. (edit: wstawiłam po obróbce)


Wyjazdy do tego wujka zawsze dobrze mi robią. Wiedziałam że to dobry pomysł i dobry moment. Mama się śmieje że jeżdżę tam zawsze leczyć złamane serca. Wcześniej cudze, teraz swoje. W tej okolicy się wyciszam. Jestem z dala od codzienności i martwiących mnie spraw. Mam trochę czasu dla samej siebie, na rozmyślenia, umacniam się duchowo. Gdy wracam do domu czuję się napełnienia dobrą energią, to też za sprawą lepszego kontaktu z Bogiem. Bo tu nie można inaczej i to jest niezwykłe. Uciekam tu jakby w miejsce gdzie wiem że jestem bezpieczna i nic złego mnie nie dotknie. Czuję że moje troski są mu wtedy bliższe i że jestem w jego opiece. Okolica emanuje pięknym krajobrazem. Wszyscy dookoła starają się być mili i pomocni. Praktycznie zawsze dopisuje nam pogoda. Oglądamy razem filmy i kosztujemy alkoholu którego wszelakie odmiany wujek trzyma w piwnicy. Ostatnio tutaj obejrzałam film "Bóg nie umarł". Koniecznie chcę się nim z Wami podzielić więc niebawem na blogu pojawi się też recenzja. Będą tu się pojawiać tylko te filmy, które wywarły na mnie jakieś niesamowite emocje, tylko moim zdaniem na prawdę dobre i godne uwagi. 

Noce są tu takie ciche... Takie że można z tej głuchości usłyszeć schowane gdzieś daleko w głowie myśli, podjąć trudne decyzje i znaleźć jakieś rozwiązanie. Bo nie zawsze mamy dobre rozwiązania, ale przynajmniej jakieś są.



Drodzy czytelnicy, ten post jest z jednej strony zamykającym drzwi, a z drugiej strony otwierającym nowe. Pragnę zakończyć przygodę z tym blogiem i z tym pełnym emocji rozdziałem mojego życia. Nie żegnamy się, absolutnie, po prostu zobaczymy, znajdziemy się w nowym życiu. Już niebawem! Od pewnego czasu pracuję nad nowym blogiem. Jeśli chcesz być w dalszym ciągu ze mną i z tym co pisze, z moim blogiem i moimi słowami, przemyśleniami, opowiadaniami to skontaktuj się ze mną, napisz czy cokolwiek, podam Ci linka do nowego bloga. Zapraszam Cię i tam! Do zobaczenia! :)

niedziela, 12 lipca 2015

Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie.

Witajcie!
Dziś przychodzę z nieco odmiennym postem. Zostałam nominowana do tzw. "Liebster Blog Awards". Zasady udziału są proste i pewnie niektórym już znane. Otóż... Ja została m nominowana przez http://wwwddaisyblog.blogspot.com/, przyjęłam nominację i teraz muszę:
- odpowiedzieć na 10 pytań które zadała mi Ju La
- nominować taką samą liczbę osób co moja nominatorka
- osoby które ja nominuje robią praktycznie to samo (przyjmują lub odrzucają nominację, odpowiadają na zadane im prze ze mnie pytania, nominują i podają dla tych osób pytania)
Gotowi?! Czas start!

1. Kiedy założyłaś bloga?
Aktualny mój blog czyli ten, który właśnie czytasz jest moim drugim blogiem a jeszcze wcześniej prowadziłam foto-bloga. Trudno jest mi wiec ustalić jakąś konkretną dla tego wydarzenia datę. Zaczęłam ogólnie pisać w sieci od kiedy wkroczyłam do gimnazjum.

2. Twoja ulubiona piosenka.
Za każdym razem gdy ktoś mnie o to pyta nie potrafię odpowiedzieć bo nie mam naj piosenki. Dużo słucham, różnych gatunków i wykonawców. Jestem fanką One Direction, słucham też LemONa, lubię The Dumplings, Maroon 5, Those Dancing Days, często słucham starych, ponadczasowych kawałków z lat 80', 90' itd. Tak jak wszyscy hitów z eski, polskiego rapu i co wpadnie w ucho. Do wielu piosenek się szczególnie przywiązuje bo wiąże z nimi wspomnienia, emocje. Do każdego wpisu dołączam jakąś nutkę więc zainteresowani mogą siebie poszperać.

3. Twoje ulubione zwierze?
Może trochę Was zaskoczę, ale nie przepadam za zwierzętami. Mam jakąś przed nimi barierę i nie potrafię zdobyć zaufania. W przyszłości co prawda chciałabym mieć psa rasy Husky i może kota "pluszaka", ale na razie nie czuję potrzeby mieć takowego przyjaciela. Czesto się ich boję i nie lubię. Zawsze jakoś bardziej podobały mi się zwierzęta afrykańskie, wodne coś jak słoń, żyrafa, pingwin czy orka aniżeli jakiś pies, kot czy chomik.

4. Twoja ulubiona pora roku. 
Każda ma coś w sobie, ale wiadomo, lato = brak szkoły, wakacje, słońce, plaża, podróże, lenistwo, lody, długie dnie itd. Dlatego też u mnie wygrywa.


5. Grasz w simsy?
Nie gram w żadne gry. Nawet te które mam na telefonie. Teraz jest to dla mnie stratą czasu. Jak byłam mniejsza czasem grałam w jakieś gierki na gry.pl, ale to się pewnie nie liczy.

6. Masz twittera?
Mam, ale używam go tylko czasem do śledzenia nowinek związanych z 1D, używam go rzadko, bardzo rzadko.

7. Denerwuje Cię jak ktoś Ci spami obs\obs?
Może nie denerwuje, ale trochę smuci, że ludzie bardziej się tym martwią aniżeli treścią zawartą na swym blogu. Czasami staram się to zrozumieć bo może ktoś chcę nawiązać jakąś współpracę i są wymogi w czytelnikach, ale nie tylko o to tu chodzi. Rozumiem naturalne wymienianie się obserwacjami, ja wejdę do Ciebie, jeśli mnie zainteresuje to zaobserwuje i odwrotnie a nie takie klikanie bez głębszego powodu.

8. Twoja pasja?
To dosyć ciężki temat. Pasji u mnie brak. Jako taką kiedyś mogłam nazwać rysowanie, pisanie, śpiewanie, tańczenie czy aktorstwo, ale nie odnosiłam większych sukcesów, próbowałam odnaleźć w sobie różne talenty, bez większego skutki. Być może to jeszcze przede mną.

9. Imię Twojej najlepszej przyjaciółki. 
Na tą chwilę moją najlepszą przyjaciółką jest chyba mój chłopak. Z nim najwięcej rozmawiam bo spędzam z nim najwięcej czasu, ale to nie może się równać z przyjaźniami, które co prawda trwają bo utrzymuje jakie takie kontakty, ale to nie to co  było kiedyś.

10. Kto Ci pomagał w blogu?
Chyba nikt. Nie przypominam sobie. W opowiadaniach tak, pomagała mi czasem kumpela, ale po za tym to wszystko sama robiłam. Chyba że o czymś zapomniałam to przepraszam.

Nominuję:
http://potrafisz-czytaj.blogspot.com/
http://gdziejamampizame.blogspot.com/
http://kazdy-nowy-dzien-rodzi-nowe-paranoje.blogspot.com/
http://kreatywniejszy.blogspot.com/
http://books-mylov.blogspot.com/
http://karmenss.blogspot.com/
http://wpapierowymswiecie.blogspot.com/
http://neves-nevves.blogspot.com/
http://triviaaboutme.blogspot.com/
http://writee-my-life.blogspot.com/
http://modajestnaszapasja.blogspot.com/

Pytania dla nominowanych:
1.  Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
2. Czy należysz do jakiś fandomów?
3. Na kim możesz polegać w ciężkich sytuacjach?
4. Jesteś patriotą i w razie konieczności stanęła byś do walki w obronie naszego kraju?
5. Jaki jest Twój ulubiony film i dlaczego?
6. Jaką wybitną w świecie postać szczególnie sobie cenisz?
7. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 20 lat?
8. Jak myślisz co jest Twoją mocną stroną?
9. Jak motywujesz się do działania?
10. Co myślisz o moim blogu?


Proszę odpowiadać szczerze i nie żałować słów! :D

wtorek, 28 kwietnia 2015

Drugie sedno sprawy.

Rozdział III
Proszę, zostańmy tu na zawsze.

ak jak tato postanowił, tak też zrobił. Pojechaliśmy w delegacje, a właściwie to on jechał, ja nie wiedziałam po co mam mu w tym towarzyszyć, jaki to ma sens. Nic mi nie chciał powiedzieć, ani gdzie jedziemy, ani na jak długo. Irytował mnie swoim dobrym humorem, był taki tajemniczy, ale znudziło mi się próbowanie wyciągnięcia z niego chociaż niewielkiej informacji. Stwierdziłam niech się dzieje co chcę, ja i tak nic tu nie wskóram, uparte to takie, no cóż. Po czym ułożyłam się w miarę wygodnie i zasnęłam. Spałam tak przez kolejne kilka godzin, minęła mi tak prawie cała podróż. W pewnym momencie tato krzyknął:
- No, nareszcie jesteśmy na miejscu! - Obudził mnie tymi słowami, zaspana wyszłam z auta.
- Tatooo? Czy my dobrze trafiliśmy? - Zapytałam nie dowierzając. Okolica wydawała mi się całkiem nieznajoma, taka klimatyczna, zachowana w dobrym tonie, bogata. Budynki, chodniki, rabaty z kwiatami, kamienice, wszystko jakby tworzyło jedną całość.
- Przeczytaj ten napis. - Powiedział tato wskazując na szybę po prawej stronie.
- Bri.. Bristol. BRISTOL? - Przeczytałam.
- Hotel Le Bristol, pięciogwiazdkowy hotel, słynie z zabytkowej architektury, luksusowego wnętrza i wykwintnej kuchni. Basen, siłownia, masaże... Wszystko do Twojej dyspozycji. Zrobisz sobie wycieczkę po hotelu i sama najlepiej się dowiedz co Cię może zainteresować. Będziemy tu przeszło tydzień więc zorganizuj sobie jakoś czas. Dziś jednak proponowałbym Ci żebyś zjadła coś, odpoczęła i wieczorem pójdziesz ze mną na bankiet. - Gdy to mówił myślałam że żartuje, to było zbyt piękny by mogło być prawdziwe.
- Co? Jaki bankiet? Mogłeś mnie uprzedzić że mam wziąć jakieś sukienki! - Byłam strasznie zakłopotana.
- Spokojnie, zaraz coś poradzimy, jak ja będę na spotkaniu przyjedzie do Ciebie taka miła pani i zajmie się Tobą.
- Po objechaniu całego obiektu dookoła w końcu zatrzymał się przy drzwiach wejściowych. Odźwierny otworzył mi drzwi abym mogła wyjść z auta. Stanęłam a moim oczom ukazał się monumentalny, jasny budynek z niezliczoną ilością okien i balkonów. Lokaj wziął nasze bagaże i zaprowadził do środka. W wewnątrz wszystko wyglądało jeszcze bardziej zachwycająco. Na suficie wisiało mnóstwo wielkich, kryształowych, błyszczących żyrandoli. Słońce odbijające się od nich wypełniało pomieszczenie. Wszystko było takie białe i czyste. Stylowe meble, czerwone dywany, schody jak z pałacu, szerokie, długie, wijące się z ozdobnymi poręczami. Na środku, w centralnym miejscu kolorowa fontanna. W powietrzu unosił się przyjemny charakterystyczny zapach. Tyle pięknych rzeczy, widoków, nie wiedziałam już na czym mam skupić swój wzrok. Gdzie nie spojrzałam ktoś z obsługi się do mnie przyjaźnie uśmiechał. Pracownicy byli schludnie, elegancko ubrani, sprawiali wrażenie jakby nigdzie się nie spieszyli, wszystko robili starannie, dokładnie. Widziałam jak polerują różne przedmioty białymi rękawiczkami, obsługują szklaną windę czy wysłuchują klientów, pomagają im nawet z błahymi sprawami. Jedna pani przewróciła się i złamała paznokcia, leciała jej krew, nikomu nie musiała nawet nic mówić, nim na dobre wstała już dostałą plaster. Widząc te zdarzenie zrobiło mi się tak ciepło na sercu, poczułam się jak w domu. Gdy jestem chora mama przychodzi z syropem i pilnuje żebym wypiła.
- Droga panno, trzeba iść dalej. - Zwrócił się do mnie tato widząc że mogę tak patrzeć w nieskończoność.
- Tak, tato, idziemy. - Szłam powolnym krokiem obserwując po drodze każdy szczegół.
Weszliśmy do restauracji. Usiedliśmy i po chwili przyniesiono nam nasze dania. Ja dostałam naleśniki a tato coś dziwnego do zidentyfikowania.
Przecież nic nie zamawialiśmy, dlaczego nam to podali? - Zapytałam.
- Jak to nie.. Zamówiłem telefonicznie. Myślisz że gdybym nie zadzwonił mogłabyś dostać w takiej restauracji naleśniki? Zrobili je bo ich o to poprosiłem.
- W tym momencie zaczęłam już wszystko rozumieć. Tak samo nie byliśmy w recepcji, lokaj wziął nasze bagaże, ale skąd mógł wiedzieć gdzie je zanieść a jeszcze jakiś inny pracownik najprawdopodobniej zaparkował nasze auto. Dzięki tato. Wiesz, za te naleśniki. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki tato. No wiesz, za te naleśniki. - Uśmiechnęłam się przy tym od ucha do ucha.
- Proszę, taki mały prezent. Rekompensata za to że musisz spędzać tu urodziny. Wszędzie masz dostęp do internetu, więc możesz bez problemu kontaktować się z kim tam potrzebujesz... - Weszłam tacie w słowo.
- Dlaczego wszyscy klienci mówią po francusku? - Szepnęłam.
- Może dlatego że jesteśmy we Francji? To ta druga niespodzianka. Cieszysz się? - Zamarłam na te słowa.
- Naprawdę?! Czy się ciesze? Ojciec to spełnienie moich marzeń! Jejku! Juhu! - Nie panując nad sobą wykrzyknęłam wstając z krzesła. To było dość dziwne zachowanie dla innych gości, wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni.
- Przepraszam. - Dodałam chichocząc przy tym wspólnie z tatem.
- Ja już muszę iść, zobaczymy się wieczorem. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała zwróć się do obsługi, na pewno Ci pomogą.
- Dobrze, spokojnie, poradzę sobie. Już mam przecież prawie 18-lat. - Odparłam.
- Miłego dnia moja dorosła córko. - Pomachałam mu na pożegnanie.
- Zaraz skończyłam jeść i też wyszłam. Idąc do pokoju dowiedziałam się dużo o powstawaniu hotelu, założycielu, o ich osiągnięciach, licznych nagrodach, gdzie znajdują się inne takie hotele. Gdzieniegdzie były porozwieszane ozdobne plakaty z tymi właśnie ciekawostkami. Postawiłam sobie za cel odwiedzenie w przyszłości chociaż jednego, innego Bristolu. Najprościej będzie dostać się do Warszawy bo jest i taki w Polsce. Odnalazłam w końcu swój pokój. W sumie nie było to aż takie trudne, kierowałam się zgodnie z rysunkiem na ulotce. Zauważyłem że numeracja pokoi jest ułożona w taki sposób aby było małe prawdopodobieństwo pomylenia się, ponadto każde piętro ma inne ściany, inną tapetę czy kolor. Otworzyłam powoli drzwi pokoju, pierwsze co przykuło moją uwagę to balkon z widokiem na wieżę Eiffla. Wyszłam na powietrze, widok zapierał dech w piersiach. Po dłuższej chwili udałam się do łazienki, trzeba było się odświeżyć bo zaraz mogła przyjść miła pani z sukienką. Tak też się stało, akurat kończyłam suszyć włosy kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wpuściłam ją, z etykietki, którą miała przyczepioną do koszuli wyczytałam że ma na imię Myriam.
- Dzień dobry, przyniosłam strój dla panienki - Zaczęła nieco zakłopotana.
- Bonjour. Nie sądziłam że dogadam się z kimś tutaj po polsku. Wszyscy znacie po kilka języków? Dziękuję za sukienkę. - Odpowiedziałam i wzięłam od niej pokrowiec z zawartością.
- Tak, każdy tutaj pracujący zna chociaż dwa języki, ale większość zna ich więcej. Tu pracuje kilku polaków, kilka osób zna polski a kilka jest w trakcje nauki więc powinna się panienka bez problemu dogadać. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? - Mówiła uprzejmie.
- Hyym, możesz może dotrzymać mi trochę towarzystwa?
- Mam robić wszystko o co poprosisz więc tak. - Uśmiechnęła się. Atmosfera trochę się rozluźniła. Czas płynął nam bardzo szybko. Myriam została ze mną i potem zaprowadziła na bankiet. Wyglądałam ślicznie. W pokrowcu prócz kilku sukienek były też buty, torebka i biżuteria. Dobrałyśmy wszystko, Myriam pomalowała mnie moimi kosmetykami i polokowała mi włosy, przyznam że jest w tym niezła. Wszystko pasowało na mnie jak ulał, nie mam pojęcia skąd wiedzieli co mi się spodoba i jakie mam wymiary, ale to był strzał w dziesiątkę. Byłą trochę zaniepokojona, pierwszy raz szłam na bankiet i nie wiedziałam jak się zachowywać, czego się spodziewać. Gdy już od sali dzieliło mnie kilka kroków zrobiło się podejrzanie cicho. Rozejrzałam się, tak, to te drzwi. Kiedy znalazłam się po drugiej stronie stało się coś niesamowitego, coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Gdy weszłam rozległ się donośny śpiew. Cała moja rodzina, przyjaciele zebrali się w jednym miejscu i razem śpiewali mi sto lat. Jakby tego było mało następne na track liście było Sugar – Maroon 5, ale nie takie zwyczajne. Na scenie byli najprawdziwsi członkowie zespołu! Nie dowierzałam własnym oczom. Czułam jak robię się ciepła na całym ciele. Teraz wszystko stało się jasne. To dlaczego ostatnio tato był taki zabiegany. Ostatnie tygodnie przeleciały mi po głowie. Zrozumiałam. Zrozumiałam co zrobiłam i pobiegłam go przytulić. Tyle dla mnie robi. Choćbym miała oddać całe majątki świata nie odzwierciedliłoby to wysiłku jaki wkłada w moje wychowanie, żebym w życiu podążała we właściwym kierunku. Z uśmiechem pobiegłam się bawić. Niech ta chwila trwa i trwa!


Tekst który widzicie powyżej to moja praca na lekcję informatyki w klasie turystycznej. Zadanie polegało na tym aby napisać tekst sponsorowany. Ja zrobiłam to w trochę oryginalnej formie, w formie książki. Może nie zdajemy sobie sprawy, ale reklamy mogą pojawić się wszędzie. Nie mówię że to źle, o ile produkt rzeczywiście jest warty polecenia. Sposób przekazania istotnych informacji w wyrafinowanej formie, pokazanie swojego 'produktu' z jak najlepszej strony. Trzeba uważać aby z tym nie przesadzić bo wtedy traci również na swojej wiarygodności. Ja czytając taką czy inną książkę na pewno chciałabym przenieść się to takiego miejsca w rzeczywistości i o to w tym wszystkim chodzi. Hotel istnieje na prawdę, wzorowałam się na autentycznych informacjach, ale nie wszystko oczywiście może tak tam wyglądać, dużo to moja fantazja. Jednak kto nie sprawdzi ten nie przekona się na własnej skórze. Co myślicie o skrywanym marketingu? Uważacie że jest dobry czy zły? To oszustwo wobec czytelniku lub klientów? Czy to dobry sposób na rozwinięcie biznesu? Zareklamowania go na większą skalę? Czy zawsze musimy być informowani że czytane przez nas treści nie są w pewnym stopniu manipulacją? Jak odróżnić czy to są czyjeś prywatne spostrzeżenia a nie pisanie pod dyktando? 

 PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE! 

wtorek, 14 kwietnia 2015

ŻYCIE = ŻYCIE?!

SĘP


Gatunek: Kryminał
Produkcja: Polska
Czas trwania: 2h 15min


Zastanawialiście się kiedyś dlaczego ginie tak dużo osób w Polsce i na świecie? Co się z nimi mogło stać, gdzie się podziali, czy jeszcze żyją..? Każdego roku w Polsce liczba zaginionych wynosi około 17-20 tys. osób. Z czego około 2 tysiące nigdy się nie odnajduje. Jednym (możliwe przeważającym) z potencjalnych powodów tego zjawiska zobrazuje i uświadomi Wam ten film. Nie każdy ma stalowe nerwy lub lubi filmy tego typu czyli kryminały gdzie pojawiają się sceny z krwią, policja, przestępcy, strzelaniem z pistoletu, ciężki oddech i odczucie czyjegoś wzroku za plecami, nieoczekiwane zwroty akcji i cenna każda minuta, zbrodnie i zaplamione sumienie... Jednak uważam że każdy powinien obejrzeć "Sępa" aby poszerzyć swoją wiedzę, poznać część prawdy, otworzyć oczy na niektóre sprawy, większą uwagę zwrócić na bezpieczeństwo swoje i najbliższych. Czasami nie musimy niczym zawinić aby spotkał nas taki los. Film stawia nas przed zasadniczym pytaniem. Co byśmy zrobili w podobnej sytuacji.. Czy taki wymiar kary jaki ponieśli tamci bandyci był słuszny? Czy był ludzki, sprawiedliwy czy może i tak za łagodny? Czym zawinili ludzie, którzy po prostu byli identyczni genetycznie do innej osoby? Kto ma prawo do życia? Może rząd powinien zastosować, wprowadzić takie metody? Czy bylibyśmy na tyle dobroduszni aby oddać swoje życie za życie drugiego człowieka? Czy popieralibyśmy akcje tego typu, a może przyłączyli się do takiej misji? Pytań możemy zadawać sobie tysiące, nie zawsze znajdując odpowiedź, albo znajdując tą nas niepokojącą. Żyjemy w pozornie może nam się wydawać bezpiecznym środowisku, normalnie i wygodnie. Coś co wydaje nam się naturalne, w ogóle nie niepokojące może przybrać całkowicie inny charakter. Osoby które nas otaczają mogą skrywać przed nami wiele bolesnych tajemnic. Często to powtarzam i napisze po raz kolejny.. Nie wszystko jest takie na jakie wygląda. Szyfr ma więcej liter. Dopiero gdy rozwiążesz całą krzyżówkę zrozumiesz znaczenie hasła. Cieszę się że taki film powstał w Polsce, że u nas dostrzega się takie rzeczy i chce je ujawnić. Film moim zdaniem nakręcony na wysokim poziomie. Długi, ale nie nudny, trzymający w napięciu, nie wiadomo kiedy mijają te dwie godziny. Porusza istotne kwestie, serce i rozum. Sami najlepsi aktorzy, świetnie odnajdujący się w swoich rolach. Muzyka dotkliwa, nieco mroczna. Wątek zawiły, skupienie osiąga maximum, każda minuta jest istotna. Każdy z bohaterów jest w innym położeniu, zna inny przebieg wydarzeń, nie wie co może spotkać go za chwilę. Może lepiej że nie wiedzą i tak już mają wystarczająco popsutą głowę. A Ty? Wiesz co może zdarzyć się za chwilę?
Gdybyś miał moc decydowania o ludzkim życiu kogo byś potępił, a kogo ocalił?

czwartek, 22 maja 2014

Cięka linia określa sens ich istnienia.

Od rana ten dzień został skazany na niepowodzenie, źle mi poszło z niemieckiego a jestem zagrożona. Powiedziałaś choć pojedziemy w czwórkę się przejechać skuterami. To był dobry pomysł, chciałyśmy poprawić sobie trochę dzień i nastroje. Było cudownie, na prawdę, uwielbiam spędzać z Wami czas. Niestety było tak dobrze tylko do czasu.. Wracaliśmy już, byliśmy niedaleko od domu i stało się. Jechałyście za nami, motocyklistka z przeciwka pomachała do Ciebie, chciałaś jej odpowiedzieć i podniosłaś rękę. Właśnie w tym momencie.. Kiedy włączyliśmy kierunkowskaz. Kiedy powinnaś mieć rękę na hamulcu. Zorientowałam się dopiero gdy uderzyłyście w nas, nie wiedziałam co się dzieje, widziałam w lusterku jak lądujecie na ziemie. To wszystko działo się tak szybko, teraz widzę to w spowolnionym tempie, cały czas to widzę, cały czas to słyszę. Widząc Waszą panikę nie wiedziałam co mam robić. Wyciągam telefon, ale mówisz żebym nie dzwoniła. Prawie nic nie mówisz. Ona klnie, śmieje się, zwija z bólu a Ty nic. Podbiegli do nas ludzie, na szczęście Ci pomocni a nie szukający sensacji. Spokojnie, nikt się nie dowie, zapewnia. W dupie mam skuter, popatrz na mnie, nic Ci nie jest - myślę. Poszliśmy na garaże, ochłonąć i przemyć rany. Milczałaś, ja wciąż mówiłam, prosiłam, krzyczałam. To nie Twoja wina rozumiesz?! Trzeba było się rozdzielić, złapałam Cię obiema rękami za ramiona, popatrz na mnie, nie martw się, popatrz na mnie, spokojnie, nic się nie stało, rozumiesz. Mówisz - Ja bym sobie nie darowała jakby jej się coś stało, jakby jechała sama to inaczej, ale gdy by jej.. Wracając do domu miałam w głowie różne wizje, moje wyobraźnia sprawiała że ze stresu bolał mnie brzuch aż chciało się wymiotować. Dziś nie pójdę spać, nie ma takiej opcji.  Tak, muszę jutro zaliczyć matmę mamo.


Ponownie dość smutny temat, ale scenariusze bywają o wiele gorsze. Dziś jednak pokuszę się o część z komentarzem. Wypadki - temat długi jak autostrada. Chciałam się jednak skupić na tych które dotykają pasjonatów a nie pajaców drogowych. Na ulicy nikt nie jest pewny. "Nie jedź szybciej niż Twój anioł stróż potrafi latać" moja interpretacja - skoro już wychodzisz na jezdnie określ się, na ile sobie możesz pozwolić, na ile Twój mózg potrafi sobie poradzić nawet w trudnych sytuacjach , kiedy w głowie jak na karuzeli.


Zresztą.. co ja się będę produkować, 
On to lepiej umie ubrać w słowa!

środa, 21 maja 2014

Dawanie otwiera drogę do otrzymywania.

Znów się pojawiłeś. Teraz kiedy ja nauczyłam się żyć bez Ciebie. Nie myśl sobie że teraz rzucę Ci się w ramiona. Choć było trudno postanowiłam: nie bądź naiwna, twoje wyobrażenia Cię przerastają, nie daj się im, musisz temu zapobiec. Ty mi w tym pomogłeś, jedno zdanie sprawiło że już nie chciałam Cię słyszeć. Dla mnie zniknąłeś, walczyłam aby nie zwracać na Ciebie uwagi, nie przeszkadzało Ci to. Minęło sporo czasu. Nie wiem czemu, ale czasami czułam jak chcesz coś zrobić. Jak męczysz się sam ze sobą. Czekasz sam nie wiedząc na co, ale to nie ma miejsca. Opuszczasz w dół głowę i wracasz do swojego prywatnego życia. Tego w którym mnie nie ma. Zadajesz sobie pytanie czy to jest możliwe? Brak Ci czegoś, ten rutyny, humoru, zwykłej rozmowy, słowa pochwały, kogoś kto Cię dopinguje i wspiera. Czy można się na tyle zbliżyć przez zwykły czat? Na tyle się oswoić, czuć się swobodnie. Po co wróciłeś? Nie znoszę Cię za to. Dałabym radę, przetrwałabym to gdyby to wszystko co czułam nie wróciło dziś do mnie. Zdaję sobie sprawę że nigdy się nie odkocham, ale potrafiłabym z tym żyć, z czasem może zapomniałabym o Tobie. Pewnie myślałeś że wiecznie będę, ale zraniłeś mnie. Może nie wiesz, ale jestem bardzo wrażliwa. A to mnie zabolało. Odpłacam się kłuciem szpilek. Ale jesteś taki dobry. Nie zauważasz kiedy poprawiasz mi nastrój i sprawiasz że się uśmiecham pomimo tego że jestem na Ciebie zła, nie panuję nad tym. Wsłuchuję się w Twoją duszę A Great Big World & Christina Aguilera - Say Something i wymiękam. Czytam i płaczę. To celowe czy przypadek? Odpowiedz. Tekst ma znaczenie? Melodia ma znaczenie? Muzyka do nastroju? Co mam przez to rozumieć? Przestań, to nie rebus, chcę wiedzieć. Powiedz wprost. Boję się, cholernie się boje, że kiedyś się dowiesz. Kiedyś nie wytrzymam, emocje wezmą górę. Podpuszczasz mnie, tak na to czekasz? Jesteś tchórzem, Ty masz się starać, tak powinno być. A ja nie widzę żeby Ci zależało. Jeśli się postarasz może być inaczej, wiesz? To od Ciebie zależy. Ja Cię do niczego nie zmuszam, nie będę się więcej narzucać, odzywać. Masz wolną wolę. Co zrobisz to będzie wyłącznie Twoja decyzja. Zazwyczaj mówię wprost co czuję, ale z Tobą jest inaczej. Nie mogę, po prostu nie mogę. Wolę się rozstać śmiercią naturalną, niż dlatego że mnie odtrącisz gdy się dowiesz. Wolę być tą mało ważną, jesteś zbyt idealny dla mnie. Nie zasługuję na to. Nie ośmielę się, nigdy. Boże pilnuj tylko żeby nie podążył tu za mną. Zostawiasz mnie, znowu, w takim momencie, gdy rozpadam się na malutkie części. Uspokajające dźwięki nagle zaczęły wylewać ze mnie łzy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem co masz takiego w sobie co tak na mnie działa. To chore. Czy ten stan określa się właśnie miłością?

W końcu jest dobry moment, nie ma koleżanek i możesz jej o tym powiedzieć. Usiadłyście sobie pod klasą, wokół pustki, wszyscy wyszli na dwór bo to długa przerwa. Ona widzi coś niepokojącego w Twoich oczach. Wyczuwa to doskonale. Milczycie patrząc się na siebie, łapie Cię za rękę. Pytasz czy chce posłuchać muzyki, kiwa potakująco głową. Dajesz jej słuchawkę i włączasz piosenkę, tę piosenk. Nastrój się zmienił, jesteście wsłuchane i poważne. Otwierasz okienko wiadomości w telefonie i zaczynasz pisać sms bo nie możesz wydobyć z siebie słowa. Z oczu zaczynają napływać łzy, zauważa i przytula Cię, przytula tak jak to umie tylko najlepszy przyjaciel. Mówisz z paniką w głosie.. Pomóż mi! Ja już nie mogę, po prostu nie mogę. Ja przez niego wariuje, od niszczy moją psychikę, na strzępki, za każdy razem gdy wraca jestem słabsza. Nie pozwól na to, proszę, błagam, pomóż mi, bez Ciebie nie dam rady!


sobota, 3 maja 2014

Wystarczy uwierzyć, a wtedy wszystko jest możliwe.


Heeej! Dzisiaj ponownie przychodzę do Was z wpisem związanym z ubraniami! Zainteresowanie takowymi jest więc będzie ich znacznie więcej, co mnie bardzo cieszy. Dzisiaj ujawnię Wam część mojej osobowości, tą lekko poukładaną, skrytą i wrażliwą za pomocą ubrań. Jak widać większość zestawów jest subtelna, delikatna i dziewczęca. Lubię takie klimaty, ale człowiek miewa różne oblicza, to tylko jedno z nich. Tak jak w życiu nie codziennie jesteśmy spokojni, tak też moja garderoba łączy ze sobą pastelowe kolory z ćwiekami itp. Przedstawiam Wam trzy składanki mojego autorstwa z allani, kilka zdjęć z mojego instagrama i jeszcze jeden dodatek. Nie trudno zauważyć że lubię trampki, są niemalże ze mną nierozłączne, kolejne co rzuca się w oczy - zmienność? Wiadomo, raz jest ładna pogoda, raz pada deszcz, raz jesteśmy przygnębieni i wolimy granaty a raz mamy ochotę założyć wszystkie kolory tęczy (co nie oznacza że gdy mamy np. brązowy sweter na sobie musimy być smutni xd), raz stawiamy na wygodę a raz głównie na wizualność, okazje są różne, chrzciny, szkoła, impreza, wycieczka.. Nie wiem jak Wy, ale ja mam kompleks na punkcie mojej głowy, jest chyba niewymiarowa, bardzo lubię różne kapelusze, czapki, ale w żadnej nie wyglądam dobrze. Muszę się solidnie nachodzić żeby w końcu coś odpowiedniego wybrać, też tak miewacie? Bo jak wiemy nie zawsze to co modne na nas może wygląda korzystnie. Nie kupujmy niczego na siłę żeby być na topie skoro nie czujemy się w danej rzeczy dobrze, proste. Powiem Wam szczerze że mam słabość do fajnie ubranych ludzi i nie chodzi mi teraz o to ile kasy wywala na ubrania, gdzie to się nie ubiera tylko na całokształt, jak to razem wygląda, może mieć na sobie żakiet mamy, 'markowe' używane buty kupione na allegro, spodnie z lumpa przerobione po swojemu i wyglądać bardziej korzystnie niż jakaś osoba która ubiera się w najdroższych sklepach czy ma ubrania od projektantów i całą pensję nosi na sobie. Patrząc na tą pierwszą osobę możemy pomyśleć że na pewno ma dużo pieniędzy skoro tak fajnie wygląda (często mylne myślenie ludzkie) a na tą drugą nawet nie chce nam się patrzeć bo sądzimy że wygląda dość kiczowato a swoich dochodów nie potrafi dobrze wydać. Oczywiście to tylko taki przykład, nie mówię że rzeczywiście musi tak być, chciałam tylko naświetlić że dużą rolę pełni sam człowiek, jego kreatywność, spryt a nie budżet. Gdy jestem w większym mieście zawsze przyglądam się ludziom wokół, każdy jest inny, czymś wyróżnia się z tłumu, im bardziej nietypowo tym lepiej. Jedna osoba która w Krakowie jest ikoną mody w małej wsi jest nie lada pośmiewiskiem. Nie znoszę gdy ludzie są tak oklepani a tym bardziej gdy jeszcze wytykają odmienność innych, a to przecież powinien być atut. Kto mieszka tu gdzie ja powinien zrozumieć o czym mówię. To bardzo ogranicza i nie powiem także przygnębia. Spotkaliście się kiedyś z podobnym przypadkiem? 


A teraz coś całkowicie w mym guście, jednak nie w mojej szafie a jedynie na weheartit. Zapraszam do śledzenia nowych postów, wkrótce zdradzę od kogo czerpie inspiracje czyli kogo styl bardzo mi się podoba, kto jest moim 'modowym' idolem i jakie rzeczy chciałabym aby niebawem znalazły się w mojej garderobie a szczególnie przed zbliżającymi się wielkimi krokami wakacjami!