czwartek, 22 maja 2014

Cięka linia określa sens ich istnienia.

Od rana ten dzień został skazany na niepowodzenie, źle mi poszło z niemieckiego a jestem zagrożona. Powiedziałaś choć pojedziemy w czwórkę się przejechać skuterami. To był dobry pomysł, chciałyśmy poprawić sobie trochę dzień i nastroje. Było cudownie, na prawdę, uwielbiam spędzać z Wami czas. Niestety było tak dobrze tylko do czasu.. Wracaliśmy już, byliśmy niedaleko od domu i stało się. Jechałyście za nami, motocyklistka z przeciwka pomachała do Ciebie, chciałaś jej odpowiedzieć i podniosłaś rękę. Właśnie w tym momencie.. Kiedy włączyliśmy kierunkowskaz. Kiedy powinnaś mieć rękę na hamulcu. Zorientowałam się dopiero gdy uderzyłyście w nas, nie wiedziałam co się dzieje, widziałam w lusterku jak lądujecie na ziemie. To wszystko działo się tak szybko, teraz widzę to w spowolnionym tempie, cały czas to widzę, cały czas to słyszę. Widząc Waszą panikę nie wiedziałam co mam robić. Wyciągam telefon, ale mówisz żebym nie dzwoniła. Prawie nic nie mówisz. Ona klnie, śmieje się, zwija z bólu a Ty nic. Podbiegli do nas ludzie, na szczęście Ci pomocni a nie szukający sensacji. Spokojnie, nikt się nie dowie, zapewnia. W dupie mam skuter, popatrz na mnie, nic Ci nie jest - myślę. Poszliśmy na garaże, ochłonąć i przemyć rany. Milczałaś, ja wciąż mówiłam, prosiłam, krzyczałam. To nie Twoja wina rozumiesz?! Trzeba było się rozdzielić, złapałam Cię obiema rękami za ramiona, popatrz na mnie, nie martw się, popatrz na mnie, spokojnie, nic się nie stało, rozumiesz. Mówisz - Ja bym sobie nie darowała jakby jej się coś stało, jakby jechała sama to inaczej, ale gdy by jej.. Wracając do domu miałam w głowie różne wizje, moje wyobraźnia sprawiała że ze stresu bolał mnie brzuch aż chciało się wymiotować. Dziś nie pójdę spać, nie ma takiej opcji.  Tak, muszę jutro zaliczyć matmę mamo.


Ponownie dość smutny temat, ale scenariusze bywają o wiele gorsze. Dziś jednak pokuszę się o część z komentarzem. Wypadki - temat długi jak autostrada. Chciałam się jednak skupić na tych które dotykają pasjonatów a nie pajaców drogowych. Na ulicy nikt nie jest pewny. "Nie jedź szybciej niż Twój anioł stróż potrafi latać" moja interpretacja - skoro już wychodzisz na jezdnie określ się, na ile sobie możesz pozwolić, na ile Twój mózg potrafi sobie poradzić nawet w trudnych sytuacjach , kiedy w głowie jak na karuzeli.


Zresztą.. co ja się będę produkować, 
On to lepiej umie ubrać w słowa!