piątek, 10 maja 2013

Jeśli jesteś uwięziony pomiędzy tym co czujesz a tym co pomyślą inni zawsze wybieraj to co może sprawić że będziesz szczęśliwy.

3. Louis.
Do nasłonecznionego porannymi promieniami słońca pokoju dochodziły dźwięki ćwierkania ptaków, w powietrzu czuć było wiosnę, Lou leżał w dziwnej pozycji na łóżku, brzuchem do poduszki a ręce zwisały mu na podłogę i powoli wybudzał się ze snu. Snu dość nietypowego, martwiącego, ale jakoś dziwnie pięknego. Był wystraszony, przerażały go jego myśli, chciał jak najszybciej skończyć. Nie miał pojęcia skąd takie coś.. Nigdy sobie nie wyobrażał tego w ten sposób, może on rzeczywiście czuję coś innego, to nienormalne, to nie może być prawdą. Kłócił się myślami, po chwili przestał, stwierdził że może to po prostu głupi incydent wyobraźni, nie ważne, zaczął się dzień. Nagle w całym domu rozeszły się energiczne dźwięki budzika. Louis jak co rano raptownie wstał i zaczął szykować się do szkoły wszystko robiąc w rytm muzyki. Chodził po całym domu i odstawiał jakiś nietypowy taniec. Wparował siostrze do pokoju w bokserkach, podkoszulku i z szczoteczką do zębów w buzi, próbując w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Ta w końcu się obudziła i zaczęła w niego rzucać poduszkami. Ten zabrał jej kołdrę i zsunął po schodach na dół. Mama zareagowała na ten cyrk dość normalnie..Każdego ranka! Nie robiło to na niej już wrażenia, zdążyła się przyzwyczaić, czasami sama też dołączyła się do zgrai małp.
- Haha, głupolu oddawaj moją kołdrę, jest mi zimno! - Krzyczała Gimmi choć wyraźnie w dobrym humorze.
- Wstawaj śpiochu, czas do szkoły, czas do  szkoły! - Odpowiadał jej głośno starszy brat po czym zaczął skakać po jej łóżku. Poszli do łazienki, nie obyło się bez chlapania wodą i dziwnych min do lustra. Ubrani, spakowani do szkoły i najedzeni powędrowali na przystanek. Autobus zaraz się pojawił a oni się rozdzielili, Gim usiadła koło swojej przyjaciółki a Lou dosiadł się do paczki, czekali już tam na niego Harry i Niall.
- Jak tam załoga? Siema! - Przywitał się entuzjastycznie i z każdym z nich po kolei uścisnął w ich specyficzny sposób dłoń po czym usiadł obok nich. 
- W porządku stary, jakoś leci. Będziesz dzisiaj na nagraniach? - Zapytał Niall.
- To już ostatnie kawałki i The End! Łuhu! Liam też przyjdzie. - Z radości Harry aż podniósł ręce. 
- No jasne że będę. Rozmawiałem wczoraj z Zaynem i też mówił że będzie także lecimy! - Dodał Lou. 
Zerknął w jego kierunku niezwyczajnym wzrokiem, kolega był odwrócony, zajęty dyskusją, popatrzył prosto i zauważył że ma na sobie jego wzrok, uśmiechnął się szeroko w jego kierunku i wrócił do poprzedniego zajęcia. Lou dziwnie się poczuł, jakby w jednym momencie po całym ciele przeszył go ciepły dreszcz. Odwrócił się do okna a jego oczy miały wypisaną radość. Dalszą cześć drogi rozmawiał z kumplami o płycie, nowych kawałkach, występie aż dotarli pod swoją klasę. Louis dzisiaj szczególnie doceniał obecność pewnych osób. Zajęcia w szkole minęły dość szybko, rozrywkowo i wesoło, jak to zazwyczaj z pasiastym i resztą. Porozchodzili się wszyscy w szybkim tempie do domów aby za chwilę znów się spotkać w studiu. Na pierwszy żywioł poszedł Zayn, dzisiaj wyraźniej w lepszej formie. Sprawy związane z aresztowaniem jego ojca na razie ucichły a jego ogólne samopoczucie się polepszyło. Chłopcy ostatnio szczególnie zadbali aby nie był sam, by o tym nie myślał. Nawet padły pewne podejrzenia czy może w jego życiu nie pojawił się ktoś jeszcze, ktoś kto ma na niego kojący wpływ i doskonale go rozumie. Podszedł do mikrofonu, nałożył słuchawki na uszy, stanął skupiony nieruchomo na kilka sekund, po czum lekko skinął głową na znak że możemy zaczynać. Dźwięki wydobywające się z jego gardła zatrzymały wszystko dookoła, każdy znieruchomiał i wsłuchiwał się. Docierały do nich emocje, wrażliwość, tysiące myśli, jakby właśnie słuchali jakieś bardzo poruszającej opowieści. Delikatnie zakończył po czym słychać było tylko jego ciężki oddech, wysiłek, ulgę. Nastała cisza, którą za moment przerwał Liam.
- Stary to było niesamowite! - Przyjaciel był pełen podziwu. 
- Dobra chłopaki dajemy czadu! - Krzyknął Niall i podał każdemu instrument, teraz śpiewali wszyscy razem, usiedli w kółku z radosnymi twarzami. Tak, to było to, pasja, miłość, nieskończoność. Nagrania dobiegły końca, zaczęli się powoli zbierać. 
- No to ja już będę spadał, matka czeka z obiadem. Haha. - Zaśmiał się Niall spoglądając na zegarek. Było już dość późno, niedługo przed dwudziestą. 
- Czekaj pójdę z Tobą bo wybieram się w tamtą stronę. - Zakomunikował Zayn. 
- Ja też już wychodzę, mam dzisiaj wieczorem gości w domu. Cześć i czołem! - Liam wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi. Zrobiło się pusto i głucho.
- A Ty? Gdzie się dziś wybierasz? Pewnie masz jakieś plany, wybywasz gdzieś? - Zapytał Lou siedzącego na kanapie Harrego.
- A jakoś dzisiaj bez szaleństw, nie chcę mi się nigdzie iść. - Odpowiedział i podszedł do niego.
- W sumie dobrze mi tu, jakoś nie chce mi się wracać do domu, jeszcze tu trochę zostanę. 
Louis sięgnął po gitarę i zaczął niedbale coś na niej brzdąkać. 
- O, zagraj Little Things. - I tak też zrobił, Harry dołączył swój głos, razem tworzyli całość. Louis spojrzał na niego raz, potem kolejny, był blisko, mógł zanurzyć się w jego oczach, wysyłali sobie czułe uśmiechy, to była magiczna chwila. Piosenka się skończyła, Lou stukał rękami w gitarę, przestał. Chciał coś powiedzieć, dusił się, zaczął, ale się znów zatrzymał, odwrócił głowę..
- Miałeś kiedyś, no wiesz, takie sn.. - Przerwał mu wypowiedź dźwięk telefonu. Harry zerwał się na równe nogi.
- Tak mamo?.. No okej, zaraz przyjdę.- Powiedział do słuchawki loczek.
- Co, spadasz na chatę? - Zapytał Lou jak ten się rozłączył.
- Tak, zabrała się za skręcanie szafki i potrzebuje pilnie mojej pomocy. Także tego, trzymaj się i do zobaczenia. - Powiedział, uściskał na pożegnanie i wyszedł.
Lou usiadł, podparł głowę ręką, powiedział sam do siebie po cichu "do zobaczenia", patrzył się chwilę tępo w drzwi po czym wstał, wziął kluczę, zgasił światło, zamknął drzwi i udał się do domu po drodze słuchając dzisiejszej piosenki, jego głosu, słyszał go nawet jak nie było go w pobliżu. Cieszył się dzisiejszym dniem, z lekkim uśmiechem stawiał każdy następny krok.