wtorek, 28 kwietnia 2015

Drugie sedno sprawy.

Rozdział III
Proszę, zostańmy tu na zawsze.

ak jak tato postanowił, tak też zrobił. Pojechaliśmy w delegacje, a właściwie to on jechał, ja nie wiedziałam po co mam mu w tym towarzyszyć, jaki to ma sens. Nic mi nie chciał powiedzieć, ani gdzie jedziemy, ani na jak długo. Irytował mnie swoim dobrym humorem, był taki tajemniczy, ale znudziło mi się próbowanie wyciągnięcia z niego chociaż niewielkiej informacji. Stwierdziłam niech się dzieje co chcę, ja i tak nic tu nie wskóram, uparte to takie, no cóż. Po czym ułożyłam się w miarę wygodnie i zasnęłam. Spałam tak przez kolejne kilka godzin, minęła mi tak prawie cała podróż. W pewnym momencie tato krzyknął:
- No, nareszcie jesteśmy na miejscu! - Obudził mnie tymi słowami, zaspana wyszłam z auta.
- Tatooo? Czy my dobrze trafiliśmy? - Zapytałam nie dowierzając. Okolica wydawała mi się całkiem nieznajoma, taka klimatyczna, zachowana w dobrym tonie, bogata. Budynki, chodniki, rabaty z kwiatami, kamienice, wszystko jakby tworzyło jedną całość.
- Przeczytaj ten napis. - Powiedział tato wskazując na szybę po prawej stronie.
- Bri.. Bristol. BRISTOL? - Przeczytałam.
- Hotel Le Bristol, pięciogwiazdkowy hotel, słynie z zabytkowej architektury, luksusowego wnętrza i wykwintnej kuchni. Basen, siłownia, masaże... Wszystko do Twojej dyspozycji. Zrobisz sobie wycieczkę po hotelu i sama najlepiej się dowiedz co Cię może zainteresować. Będziemy tu przeszło tydzień więc zorganizuj sobie jakoś czas. Dziś jednak proponowałbym Ci żebyś zjadła coś, odpoczęła i wieczorem pójdziesz ze mną na bankiet. - Gdy to mówił myślałam że żartuje, to było zbyt piękny by mogło być prawdziwe.
- Co? Jaki bankiet? Mogłeś mnie uprzedzić że mam wziąć jakieś sukienki! - Byłam strasznie zakłopotana.
- Spokojnie, zaraz coś poradzimy, jak ja będę na spotkaniu przyjedzie do Ciebie taka miła pani i zajmie się Tobą.
- Po objechaniu całego obiektu dookoła w końcu zatrzymał się przy drzwiach wejściowych. Odźwierny otworzył mi drzwi abym mogła wyjść z auta. Stanęłam a moim oczom ukazał się monumentalny, jasny budynek z niezliczoną ilością okien i balkonów. Lokaj wziął nasze bagaże i zaprowadził do środka. W wewnątrz wszystko wyglądało jeszcze bardziej zachwycająco. Na suficie wisiało mnóstwo wielkich, kryształowych, błyszczących żyrandoli. Słońce odbijające się od nich wypełniało pomieszczenie. Wszystko było takie białe i czyste. Stylowe meble, czerwone dywany, schody jak z pałacu, szerokie, długie, wijące się z ozdobnymi poręczami. Na środku, w centralnym miejscu kolorowa fontanna. W powietrzu unosił się przyjemny charakterystyczny zapach. Tyle pięknych rzeczy, widoków, nie wiedziałam już na czym mam skupić swój wzrok. Gdzie nie spojrzałam ktoś z obsługi się do mnie przyjaźnie uśmiechał. Pracownicy byli schludnie, elegancko ubrani, sprawiali wrażenie jakby nigdzie się nie spieszyli, wszystko robili starannie, dokładnie. Widziałam jak polerują różne przedmioty białymi rękawiczkami, obsługują szklaną windę czy wysłuchują klientów, pomagają im nawet z błahymi sprawami. Jedna pani przewróciła się i złamała paznokcia, leciała jej krew, nikomu nie musiała nawet nic mówić, nim na dobre wstała już dostałą plaster. Widząc te zdarzenie zrobiło mi się tak ciepło na sercu, poczułam się jak w domu. Gdy jestem chora mama przychodzi z syropem i pilnuje żebym wypiła.
- Droga panno, trzeba iść dalej. - Zwrócił się do mnie tato widząc że mogę tak patrzeć w nieskończoność.
- Tak, tato, idziemy. - Szłam powolnym krokiem obserwując po drodze każdy szczegół.
Weszliśmy do restauracji. Usiedliśmy i po chwili przyniesiono nam nasze dania. Ja dostałam naleśniki a tato coś dziwnego do zidentyfikowania.
Przecież nic nie zamawialiśmy, dlaczego nam to podali? - Zapytałam.
- Jak to nie.. Zamówiłem telefonicznie. Myślisz że gdybym nie zadzwonił mogłabyś dostać w takiej restauracji naleśniki? Zrobili je bo ich o to poprosiłem.
- W tym momencie zaczęłam już wszystko rozumieć. Tak samo nie byliśmy w recepcji, lokaj wziął nasze bagaże, ale skąd mógł wiedzieć gdzie je zanieść a jeszcze jakiś inny pracownik najprawdopodobniej zaparkował nasze auto. Dzięki tato. Wiesz, za te naleśniki. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki tato. No wiesz, za te naleśniki. - Uśmiechnęłam się przy tym od ucha do ucha.
- Proszę, taki mały prezent. Rekompensata za to że musisz spędzać tu urodziny. Wszędzie masz dostęp do internetu, więc możesz bez problemu kontaktować się z kim tam potrzebujesz... - Weszłam tacie w słowo.
- Dlaczego wszyscy klienci mówią po francusku? - Szepnęłam.
- Może dlatego że jesteśmy we Francji? To ta druga niespodzianka. Cieszysz się? - Zamarłam na te słowa.
- Naprawdę?! Czy się ciesze? Ojciec to spełnienie moich marzeń! Jejku! Juhu! - Nie panując nad sobą wykrzyknęłam wstając z krzesła. To było dość dziwne zachowanie dla innych gości, wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni.
- Przepraszam. - Dodałam chichocząc przy tym wspólnie z tatem.
- Ja już muszę iść, zobaczymy się wieczorem. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała zwróć się do obsługi, na pewno Ci pomogą.
- Dobrze, spokojnie, poradzę sobie. Już mam przecież prawie 18-lat. - Odparłam.
- Miłego dnia moja dorosła córko. - Pomachałam mu na pożegnanie.
- Zaraz skończyłam jeść i też wyszłam. Idąc do pokoju dowiedziałam się dużo o powstawaniu hotelu, założycielu, o ich osiągnięciach, licznych nagrodach, gdzie znajdują się inne takie hotele. Gdzieniegdzie były porozwieszane ozdobne plakaty z tymi właśnie ciekawostkami. Postawiłam sobie za cel odwiedzenie w przyszłości chociaż jednego, innego Bristolu. Najprościej będzie dostać się do Warszawy bo jest i taki w Polsce. Odnalazłam w końcu swój pokój. W sumie nie było to aż takie trudne, kierowałam się zgodnie z rysunkiem na ulotce. Zauważyłem że numeracja pokoi jest ułożona w taki sposób aby było małe prawdopodobieństwo pomylenia się, ponadto każde piętro ma inne ściany, inną tapetę czy kolor. Otworzyłam powoli drzwi pokoju, pierwsze co przykuło moją uwagę to balkon z widokiem na wieżę Eiffla. Wyszłam na powietrze, widok zapierał dech w piersiach. Po dłuższej chwili udałam się do łazienki, trzeba było się odświeżyć bo zaraz mogła przyjść miła pani z sukienką. Tak też się stało, akurat kończyłam suszyć włosy kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wpuściłam ją, z etykietki, którą miała przyczepioną do koszuli wyczytałam że ma na imię Myriam.
- Dzień dobry, przyniosłam strój dla panienki - Zaczęła nieco zakłopotana.
- Bonjour. Nie sądziłam że dogadam się z kimś tutaj po polsku. Wszyscy znacie po kilka języków? Dziękuję za sukienkę. - Odpowiedziałam i wzięłam od niej pokrowiec z zawartością.
- Tak, każdy tutaj pracujący zna chociaż dwa języki, ale większość zna ich więcej. Tu pracuje kilku polaków, kilka osób zna polski a kilka jest w trakcje nauki więc powinna się panienka bez problemu dogadać. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? - Mówiła uprzejmie.
- Hyym, możesz może dotrzymać mi trochę towarzystwa?
- Mam robić wszystko o co poprosisz więc tak. - Uśmiechnęła się. Atmosfera trochę się rozluźniła. Czas płynął nam bardzo szybko. Myriam została ze mną i potem zaprowadziła na bankiet. Wyglądałam ślicznie. W pokrowcu prócz kilku sukienek były też buty, torebka i biżuteria. Dobrałyśmy wszystko, Myriam pomalowała mnie moimi kosmetykami i polokowała mi włosy, przyznam że jest w tym niezła. Wszystko pasowało na mnie jak ulał, nie mam pojęcia skąd wiedzieli co mi się spodoba i jakie mam wymiary, ale to był strzał w dziesiątkę. Byłą trochę zaniepokojona, pierwszy raz szłam na bankiet i nie wiedziałam jak się zachowywać, czego się spodziewać. Gdy już od sali dzieliło mnie kilka kroków zrobiło się podejrzanie cicho. Rozejrzałam się, tak, to te drzwi. Kiedy znalazłam się po drugiej stronie stało się coś niesamowitego, coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Gdy weszłam rozległ się donośny śpiew. Cała moja rodzina, przyjaciele zebrali się w jednym miejscu i razem śpiewali mi sto lat. Jakby tego było mało następne na track liście było Sugar – Maroon 5, ale nie takie zwyczajne. Na scenie byli najprawdziwsi członkowie zespołu! Nie dowierzałam własnym oczom. Czułam jak robię się ciepła na całym ciele. Teraz wszystko stało się jasne. To dlaczego ostatnio tato był taki zabiegany. Ostatnie tygodnie przeleciały mi po głowie. Zrozumiałam. Zrozumiałam co zrobiłam i pobiegłam go przytulić. Tyle dla mnie robi. Choćbym miała oddać całe majątki świata nie odzwierciedliłoby to wysiłku jaki wkłada w moje wychowanie, żebym w życiu podążała we właściwym kierunku. Z uśmiechem pobiegłam się bawić. Niech ta chwila trwa i trwa!


Tekst który widzicie powyżej to moja praca na lekcję informatyki w klasie turystycznej. Zadanie polegało na tym aby napisać tekst sponsorowany. Ja zrobiłam to w trochę oryginalnej formie, w formie książki. Może nie zdajemy sobie sprawy, ale reklamy mogą pojawić się wszędzie. Nie mówię że to źle, o ile produkt rzeczywiście jest warty polecenia. Sposób przekazania istotnych informacji w wyrafinowanej formie, pokazanie swojego 'produktu' z jak najlepszej strony. Trzeba uważać aby z tym nie przesadzić bo wtedy traci również na swojej wiarygodności. Ja czytając taką czy inną książkę na pewno chciałabym przenieść się to takiego miejsca w rzeczywistości i o to w tym wszystkim chodzi. Hotel istnieje na prawdę, wzorowałam się na autentycznych informacjach, ale nie wszystko oczywiście może tak tam wyglądać, dużo to moja fantazja. Jednak kto nie sprawdzi ten nie przekona się na własnej skórze. Co myślicie o skrywanym marketingu? Uważacie że jest dobry czy zły? To oszustwo wobec czytelniku lub klientów? Czy to dobry sposób na rozwinięcie biznesu? Zareklamowania go na większą skalę? Czy zawsze musimy być informowani że czytane przez nas treści nie są w pewnym stopniu manipulacją? Jak odróżnić czy to są czyjeś prywatne spostrzeżenia a nie pisanie pod dyktando? 

 PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE! 

11 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo fajny, no a do tego ciekawy. Jest też długi, co akurat mnie się podoba. Co więcej powiedzieć.. czekam na next,
    Pozdrawiam.

    Zapraszam też do siebie + Obserwuję by nie przegapić żadnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak na prawdę pierwszy i ostatni rozdział. Napisany na potrzeby szkolne, taka miałam wizję i tak ją przedstawiłam. Nie istnieje pierwszy jak i czwarty rozdział, napisałam tak tylko dla wyeksponowania mojego pomysłu, żeby było widać że to wycinek z książki. Opowiadanie piszę pod etykietą "opowiadanie" a pojedyncze, jednowątkowe historie pod etykietą "historyjki". Zapraszam do spojrzenia w te zakamarki bloga. :) Dziękuję za opinię i już wędruję do Ciebie.

      Usuń
    2. Oczywiście zerknę w te zakamarki =)

      Usuń
  2. Świetny rozdział, super się czyta. Zawze podziwiałam ludzi, którzy potrafią tak pisać :)) Tak trzymaj!

    justsayhei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć że ktoś uważa że potrafię pisać :) jestem dość krytyczna dla siebie więc takie słowa dodają mi pewności siebie i wiary, dziękuję :)

      Usuń
  3. ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA! WIĘCEJ INFO TU --> http://wwwddaisyblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przyjmuję wyzwanie :) w przeciągu kilku dni powinien pojawić się post w którym odpowiem na Twoje pytania :)

      Usuń
  4. Nie przepadam za tego typu blogami, wolę czytać ksiązki jednak twój i dosłownie kilka innych są świetne! Plus twoja estetyka w poście, te zdjęcia, które są cudowne, jednym słowem podoba mi się. :) Zostawiam obs, bo chcę zobaczyć co dalej wykombinujesz. :) zapraszam do mnie~http://cleoklepko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zajmuję się tylko pisaniem opowiadań, prowadzę bloga dosyć wszechstronnego. Dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję że tylko się w tym dobrym przekonaniu utwierdzisz. Ja oczywiście śmigam zajrzeć do Ciebie. :)

      Usuń
  5. Fajnie się czyta, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)