Rozdział
III
Proszę,
zostańmy tu na zawsze.
ak
jak tato postanowił, tak też zrobił. Pojechaliśmy w delegacje, a
właściwie to on jechał, ja nie wiedziałam po co mam mu w tym
towarzyszyć, jaki to ma sens. Nic mi nie chciał powiedzieć, ani
gdzie jedziemy, ani na jak długo. Irytował mnie swoim dobrym
humorem, był taki tajemniczy, ale znudziło mi się próbowanie
wyciągnięcia z niego chociaż niewielkiej informacji. Stwierdziłam
niech się dzieje co chcę, ja i tak nic tu nie wskóram, uparte to
takie, no cóż. Po czym ułożyłam się w miarę wygodnie i
zasnęłam. Spałam tak przez kolejne kilka godzin, minęła mi tak
prawie cała podróż. W pewnym momencie tato krzyknął:
- No,
nareszcie jesteśmy na miejscu! - Obudził mnie tymi słowami,
zaspana wyszłam z auta.
- Tatooo?
Czy my dobrze trafiliśmy? - Zapytałam nie dowierzając. Okolica
wydawała mi się całkiem nieznajoma, taka klimatyczna, zachowana w
dobrym tonie, bogata. Budynki, chodniki, rabaty z kwiatami,
kamienice, wszystko jakby tworzyło jedną całość.
- Przeczytaj
ten napis. - Powiedział tato wskazując na szybę po prawej
stronie.
- Bri..
Bristol. BRISTOL? - Przeczytałam.
- Hotel
Le Bristol, pięciogwiazdkowy hotel, słynie z zabytkowej
architektury, luksusowego wnętrza i wykwintnej kuchni. Basen,
siłownia, masaże... Wszystko do Twojej dyspozycji. Zrobisz sobie
wycieczkę po hotelu i sama najlepiej się dowiedz co Cię może
zainteresować. Będziemy tu przeszło tydzień więc zorganizuj
sobie jakoś czas. Dziś jednak proponowałbym Ci żebyś zjadła
coś, odpoczęła i wieczorem pójdziesz ze mną na bankiet. - Gdy
to mówił myślałam że żartuje, to było zbyt piękny by mogło
być prawdziwe.
- Co?
Jaki bankiet? Mogłeś mnie uprzedzić że mam wziąć jakieś
sukienki! - Byłam strasznie zakłopotana.
- Spokojnie,
zaraz coś poradzimy, jak ja będę na spotkaniu przyjedzie do
Ciebie taka miła pani i zajmie się Tobą.
- Po
objechaniu całego obiektu dookoła w końcu zatrzymał się przy
drzwiach wejściowych. Odźwierny otworzył mi drzwi abym mogła
wyjść z auta. Stanęłam a moim oczom ukazał się monumentalny,
jasny budynek z niezliczoną ilością okien i balkonów. Lokaj
wziął nasze bagaże i zaprowadził do środka. W wewnątrz
wszystko wyglądało jeszcze bardziej zachwycająco. Na suficie
wisiało mnóstwo wielkich, kryształowych, błyszczących
żyrandoli. Słońce odbijające się od nich wypełniało
pomieszczenie. Wszystko było takie białe i czyste. Stylowe meble,
czerwone dywany, schody jak z pałacu, szerokie, długie, wijące
się z ozdobnymi poręczami. Na środku, w centralnym miejscu
kolorowa fontanna. W powietrzu unosił się przyjemny
charakterystyczny zapach. Tyle pięknych rzeczy, widoków, nie
wiedziałam już na czym mam skupić swój wzrok. Gdzie nie
spojrzałam ktoś z obsługi się do mnie przyjaźnie uśmiechał.
Pracownicy byli schludnie, elegancko ubrani, sprawiali wrażenie
jakby nigdzie się nie spieszyli, wszystko robili starannie,
dokładnie. Widziałam jak polerują różne przedmioty białymi
rękawiczkami, obsługują szklaną windę czy wysłuchują
klientów, pomagają im nawet z błahymi sprawami. Jedna pani
przewróciła się i złamała paznokcia, leciała jej krew, nikomu
nie musiała nawet nic mówić, nim na dobre wstała już dostałą
plaster. Widząc te zdarzenie zrobiło mi się tak ciepło na sercu,
poczułam się jak w domu. Gdy jestem chora mama przychodzi z
syropem i pilnuje żebym wypiła.
- Droga
panno, trzeba iść dalej. - Zwrócił się do mnie tato widząc że
mogę tak patrzeć w nieskończoność.
- Tak,
tato, idziemy. - Szłam powolnym krokiem obserwując po drodze każdy
szczegół.
Weszliśmy
do restauracji. Usiedliśmy i po chwili przyniesiono nam nasze dania.
Ja dostałam naleśniki a tato coś dziwnego do zidentyfikowania.
- Jak
to nie.. Zamówiłem telefonicznie. Myślisz że gdybym nie
zadzwonił mogłabyś dostać w takiej restauracji naleśniki?
Zrobili je bo ich o to poprosiłem.
- W
tym momencie zaczęłam już wszystko rozumieć. Tak samo nie
byliśmy w recepcji, lokaj wziął nasze bagaże, ale skąd mógł
wiedzieć gdzie je zanieść a jeszcze jakiś inny pracownik
najprawdopodobniej zaparkował nasze auto. Dzięki tato. Wiesz, za
te naleśniki. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki
tato. No wiesz, za te naleśniki. - Uśmiechnęłam się przy tym od
ucha do ucha.
- Proszę,
taki mały prezent. Rekompensata za to że musisz spędzać tu
urodziny. Wszędzie masz dostęp do internetu, więc możesz bez
problemu kontaktować się z kim tam potrzebujesz... - Weszłam
tacie w słowo.
- Dlaczego
wszyscy klienci mówią po francusku? - Szepnęłam.
- Może
dlatego że jesteśmy we Francji? To ta druga niespodzianka.
Cieszysz się? - Zamarłam na te słowa.
- Naprawdę?!
Czy się ciesze? Ojciec to spełnienie moich marzeń! Jejku! Juhu! -
Nie panując nad sobą wykrzyknęłam wstając z krzesła. To było
dość dziwne zachowanie dla innych gości, wszyscy patrzyli na mnie
zdziwieni.
- Przepraszam.
- Dodałam chichocząc przy tym wspólnie z tatem.
- Ja
już muszę iść, zobaczymy się wieczorem. Jeśli będziesz czegoś
potrzebowała zwróć się do obsługi, na pewno Ci pomogą.
- Dobrze,
spokojnie, poradzę sobie. Już mam przecież prawie 18-lat. -
Odparłam.
- Miłego
dnia moja dorosła córko. - Pomachałam mu na pożegnanie.
- Zaraz
skończyłam jeść i też wyszłam. Idąc do pokoju dowiedziałam
się dużo o powstawaniu hotelu, założycielu, o ich osiągnięciach,
licznych nagrodach, gdzie znajdują się inne takie hotele.
Gdzieniegdzie były porozwieszane ozdobne plakaty z tymi właśnie
ciekawostkami. Postawiłam sobie za cel odwiedzenie w przyszłości
chociaż jednego, innego Bristolu. Najprościej będzie dostać się
do Warszawy bo jest i taki w Polsce. Odnalazłam w końcu swój
pokój. W sumie nie było to aż takie trudne, kierowałam się
zgodnie z rysunkiem na ulotce. Zauważyłem że numeracja pokoi jest
ułożona w taki sposób aby było małe prawdopodobieństwo
pomylenia się, ponadto każde piętro ma inne ściany, inną tapetę
czy kolor. Otworzyłam powoli drzwi pokoju, pierwsze co przykuło
moją uwagę to balkon z widokiem na wieżę Eiffla. Wyszłam na
powietrze, widok zapierał dech w piersiach. Po dłuższej chwili
udałam się do łazienki, trzeba było się odświeżyć bo zaraz
mogła przyjść miła pani z sukienką. Tak też się stało,
akurat kończyłam suszyć włosy kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Wpuściłam ją, z etykietki, którą miała przyczepioną do
koszuli wyczytałam że ma na imię Myriam.
- Dzień
dobry, przyniosłam strój dla panienki - Zaczęła nieco
zakłopotana.
- Bonjour.
Nie sądziłam że dogadam się z kimś tutaj po polsku. Wszyscy
znacie po kilka języków? Dziękuję za sukienkę. - Odpowiedziałam
i wzięłam od niej pokrowiec z zawartością.
- Tak,
każdy tutaj pracujący zna chociaż dwa języki, ale większość
zna ich więcej. Tu pracuje kilku polaków, kilka osób zna polski a
kilka jest w trakcje nauki więc powinna się panienka bez problemu
dogadać. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? - Mówiła uprzejmie.
- Hyym,
możesz może dotrzymać mi trochę towarzystwa?
- Mam
robić wszystko o co poprosisz więc tak. - Uśmiechnęła się.
Atmosfera trochę się rozluźniła. Czas płynął nam bardzo
szybko. Myriam została ze mną i potem zaprowadziła na bankiet.
Wyglądałam ślicznie. W pokrowcu prócz kilku sukienek były też
buty, torebka i biżuteria. Dobrałyśmy wszystko, Myriam pomalowała
mnie moimi kosmetykami i polokowała mi włosy, przyznam że jest w
tym niezła. Wszystko pasowało na mnie jak ulał, nie mam pojęcia
skąd wiedzieli co mi się spodoba i jakie mam wymiary, ale to był
strzał w dziesiątkę. Byłą trochę zaniepokojona, pierwszy raz
szłam na bankiet i nie wiedziałam jak się zachowywać, czego się
spodziewać. Gdy już od sali dzieliło mnie kilka kroków zrobiło
się podejrzanie cicho. Rozejrzałam się, tak, to te drzwi. Kiedy
znalazłam się po drugiej stronie stało się coś niesamowitego,
coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Gdy weszłam rozległ
się donośny śpiew. Cała moja rodzina, przyjaciele zebrali się w
jednym miejscu i razem śpiewali mi sto lat. Jakby tego było mało
następne na track liście było Sugar – Maroon 5, ale nie takie
zwyczajne. Na scenie byli najprawdziwsi członkowie zespołu! Nie
dowierzałam własnym oczom. Czułam jak robię się ciepła na
całym ciele. Teraz wszystko stało się jasne. To dlaczego ostatnio
tato był taki zabiegany. Ostatnie tygodnie przeleciały mi po
głowie. Zrozumiałam. Zrozumiałam co zrobiłam i pobiegłam go
przytulić. Tyle dla mnie robi. Choćbym miała oddać całe majątki
świata nie odzwierciedliłoby to wysiłku jaki wkłada w moje
wychowanie, żebym w życiu podążała we właściwym kierunku. Z
uśmiechem pobiegłam się bawić. Niech ta chwila trwa i trwa!
Tekst który widzicie powyżej to moja praca na lekcję informatyki w klasie turystycznej. Zadanie polegało na tym aby napisać tekst sponsorowany. Ja zrobiłam to w trochę oryginalnej formie, w formie książki. Może nie zdajemy sobie sprawy, ale reklamy mogą pojawić się wszędzie. Nie mówię że to źle, o ile produkt rzeczywiście jest warty polecenia. Sposób przekazania istotnych informacji w wyrafinowanej formie, pokazanie swojego 'produktu' z jak najlepszej strony. Trzeba uważać aby z tym nie przesadzić bo wtedy traci również na swojej wiarygodności. Ja czytając taką czy inną książkę na pewno chciałabym przenieść się to takiego miejsca w rzeczywistości i o to w tym wszystkim chodzi. Hotel istnieje na prawdę, wzorowałam się na autentycznych informacjach, ale nie wszystko oczywiście może tak tam wyglądać, dużo to moja fantazja. Jednak kto nie sprawdzi ten nie przekona się na własnej skórze. Co myślicie o skrywanym marketingu? Uważacie że jest dobry czy zły? To oszustwo wobec czytelniku lub klientów? Czy to dobry sposób na rozwinięcie biznesu? Zareklamowania go na większą skalę? Czy zawsze musimy być informowani że czytane przez nas treści nie są w pewnym stopniu manipulacją? Jak odróżnić czy to są czyjeś prywatne spostrzeżenia a nie pisanie pod dyktando?
PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE!
Rozdział bardzo fajny, no a do tego ciekawy. Jest też długi, co akurat mnie się podoba. Co więcej powiedzieć.. czekam na next,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam też do siebie + Obserwuję by nie przegapić żadnego rozdziału! :)
To tak na prawdę pierwszy i ostatni rozdział. Napisany na potrzeby szkolne, taka miałam wizję i tak ją przedstawiłam. Nie istnieje pierwszy jak i czwarty rozdział, napisałam tak tylko dla wyeksponowania mojego pomysłu, żeby było widać że to wycinek z książki. Opowiadanie piszę pod etykietą "opowiadanie" a pojedyncze, jednowątkowe historie pod etykietą "historyjki". Zapraszam do spojrzenia w te zakamarki bloga. :) Dziękuję za opinię i już wędruję do Ciebie.
UsuńOczywiście zerknę w te zakamarki =)
UsuńŚwietny rozdział, super się czyta. Zawze podziwiałam ludzi, którzy potrafią tak pisać :)) Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńjustsayhei.blogspot.com
Miło słyszeć że ktoś uważa że potrafię pisać :) jestem dość krytyczna dla siebie więc takie słowa dodają mi pewności siebie i wiary, dziękuję :)
UsuńZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA! WIĘCEJ INFO TU --> http://wwwddaisyblog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyjmuję wyzwanie :) w przeciągu kilku dni powinien pojawić się post w którym odpowiem na Twoje pytania :)
UsuńNie przepadam za tego typu blogami, wolę czytać ksiązki jednak twój i dosłownie kilka innych są świetne! Plus twoja estetyka w poście, te zdjęcia, które są cudowne, jednym słowem podoba mi się. :) Zostawiam obs, bo chcę zobaczyć co dalej wykombinujesz. :) zapraszam do mnie~http://cleoklepko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie zajmuję się tylko pisaniem opowiadań, prowadzę bloga dosyć wszechstronnego. Dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję że tylko się w tym dobrym przekonaniu utwierdzisz. Ja oczywiście śmigam zajrzeć do Ciebie. :)
UsuńFajnie się czyta, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiło to czytać, pozdrawiam :)
Usuń