piątek, 4 grudnia 2015

Ile dasz dobrego z siebie tyle Ci się zwróci. Od innych osób, w innej postaci, w innym czasie, ale na pewno wróci do Ciebie.


Miłość, pojęcie względne. Dla wielu ludzi jest to termin, którego nie znają znaczenia. Miłość powinna być bezinteresowna, dodająca siły, sprawiająca że nasze życie nabiera sensu i kolorowych barw, gotowa do poświęceń, nieprzerwanie pielęgnowana... Ujawnia się na wiele sposobów, ma wiele charakterów. Wyróżniamy wśród nich m.i. miłość do przyjaciela, miłość jako miłość do tej jedynej osoby, naszej drugiej połówki, miłość do rodziny, rzeczy martwych, pasji, miejsc, ale chyba każdy się ze mną zgodzi, najpotężniejszą, nieprzerwaną, nieograniczoną jest miłość do dziecka. Poznasz to uczucie w swoim czasie, kiedy w chwili trudnych doświadczeń ktoś na pozór malutki, ale z wielkim serduchem zauważy błyszcząca kropelkę na Twoim policzku i powie "Nie pacz" a swoim szczerym uśmiechem roztopi nawet lodowiec. Kiedy dla jego dobra, bezpieczeństwa jesteś w stanie zrobić wszystko. Kiedy poczujesz że z tej miłości, słodyczy, byłbyś w stanie niemalże tą osobę zjeść.


Siedemnastego października świętowałam razem z rodziną i przyjaciółmi mojej kuzynki jej 18-naste urodziny. Czas związany z tym właśnie dniem przed urodzinami jak i po zmusił mnie do wielu przemyśleń i wspomnień. Razem z chłopakiem mojej stryjecznej siostry postanowiliśmy stworzyć niebanalny prezent dla jubilatki. Był to własnoręcznie, prze ze mnie wykonany album ze zdjęciami znajomych i życzeniami od nich. Wymagało to ode mnie wielu godzin pracy, ale opłacało się, uważam że takie upominki są najlepsze bo poświęcamy przy nich swój czas, którego nikt nam nie odda i wkładamy w to trud a takie rzeczy są nie do podrobienia, a reakcja obdarowanego bezcenna i ja to sobie bardzo cenię. Na swojej stronie umieściłam zdjęcie z dzieciństwa bo Paulina to osoba z którą te dzieciństwo w większości spędziłam. Często przyjeżdżałam do babci na wakacje gdzie też mieszkała młodsza kuzynka albo ona do mnie. Nie była ona dla mnie tylko towarzyszką do wspólnych zabaw, ale też najlepszą koleżanką. Ta niesamowita więź utrzymuje się do dziś. Może nie mamy ze sobą kontaktu non stop i każda z nas ma swoje życie, ale nie na tym polega przyjaźń lecz na tym że każda z nas wie że może na sobie polegać i w potrzebie o tą pomoc się zwraca, ma do drugiej osoby zaufanie i życzy jej jak najlepiej Czasami szczęście drugiej osoby jest dla nas ważniejsze niż własne. Ja mam garść takich znajomych i bardzo ich doceniam. Jeśli nie dziękowaliście nigdy bliskiej Wam osobie za jej obecność to myślę że to odpowiedni moment. 

Od piątku wieczorem trwały solidne przygotowania. Przyjechałam na salę i wraz z resztą "ekipy sprzątającej" dmuchaliśmy balony, ścieraliśmy stoły i krzesła, ustawialiśmy, zamiataliśmy, wycieraliśmy naczynia itd. Pomyślałam wtedy że historia lubi się powtarzać bo Paulina prawie równy rok temu robiła te same czynności przed moimi urodzinami. Jest wiele rzeczy, które mamy wspólne. Jedna z nich to to że obydwie urodziłyśmy się w październiku i nasze mamy nawzajem są naszymi chrzestnymi. Przez co zawsze pod choinkę dostawałyśmy dwa identyczne prezenty.

Drugą skłaniającą do odwiedzenia przeszłości chwilą była rozmowa z Andżeliką podczas wycieczki klasowej na Czarne Stawy. Śpiewałyśmy wspólnie kołysankę "Na Wojtusia z popielnika" na którą ostatnio co chwilę miałyśmy swoje 'krzywe fazy'. Sięgnęłyśmy pamięcią do bardzo wczesnego dzieciństwa kiedy to siostra, babcia czy mama opowiadała nam bajki na dobranoc. Akurat znałyśmy te same "O kocie co palił fajkę" (wersja druga) i "O kotku i kogutku". Wam tez ktoś w dzieciństwie opowiadał przed snem? Ja z koleżanką chcemy to opowiadać z pokolenia na pokolenie. Najpierw swoim dzieciom a potem wnukom. Chciałabym żeby w moim domu, który kiedyś stworze było znane słowo, słowo mówione i pisane niż tylko oglądanie często mało wartościowych 'bajek' w telewizji. Ja się wychowałam na bajkach z kaset, na bajkach rosyjskich. Uwielbiałam "Marcelino Chleb i Wino", "Madeline", "Szkarłatny Kwiat" (jak wszystkie bajki rosyjskie) później też baśnie Braci Grimm i Christiana Andersena. Ciesze się że żyłam w tych czasach kiedy taki klimat panował w większości domów, sama chce kupić starą "Anię" i puścić obraz na ścianie. Czy tak samo Waszym zdaniem jak i moim duży wpływ na rozwój i wychowanie dzieci wpływa to co oglądają i czytają? Jakimi są ludźmi w dorosłym życiu i młodzieńczym? Jak kształtuje się ich osobowość? Nie wspominając już o wydarzeniach z dzieciństwa, emocjach i odczuciach, ale to już osobny temat, który jest też genialnie przedstawiony w filmie "Efekt Motyla" (recenzowałam ten film  wcześniej na blogu). Dzieciom trzeba poświęcać szczególną uwagę gdy ich mózg zaczyna się kształtować i coraz więcej pamiętają i rozumieją. Jakieś złe sytuacje z tego okresu będą potem pamiętały do końca życia co w jakiś sposób będzie na nie oddziaływać. Myślę że zaszczepianie w dzieciach i kształtowanie (chociażby dzięki dobrym bajkom) wrażliwości i odpowiednich postaw, koleżeńskich jest bardzo ważne. Takim zdaniem podsumowującym na dziś będzie.. Od wielu czynników wiele później zależy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz :)