poniedziałek, 28 października 2013

Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi.

3. Liam

Nastał poranek, w pokoju zaczęły rozbrzmiewać dźwięki Story of My Life. Liam otworzył oczy, po chwili zaczął się budzić i rozciągać. Spokojny poranek. Uwielbia takie. Wstał i zaczął się zbierać do kościoła bo dziś jak każdej niedzieli szedł na mszę na dziewiątą. Ubrany w białą koszulę, marynarkę, dżinsowe spodnie i buty nike po chwili razem z rodziną wyszli z domu. Miłujcie siebie i bliźnich, miłość jest najważniejsza. Tak brzmiały końcowe słowa kazania, które natchnęły chłopaka do przemyśleń o swoim życiu. Miłość jest najważniejsza.. Zwrócił głowę ku swoim rodzicom, już tyle lat są razem szczęśliwi, mają dwójkę dzieci i siebie nawzajem. Po jego drugiej stronie siedziała dziewczyna najprawdopodobniej ze swoim chłopakiem bo trzymali się za ręce. Jego mała siostra przytuliła się do taty, ten pogłaskał ją po głowie. Wszędzie widział miłujących się ludzi, ale wcale tej miłości nie czuł. Doszedł do wniosku że mu kogoś brak, że brak mu kogoś kogo mógłby przytulić, obronić, trzymać za rękę, kogoś dla kogo będzie ważny i potrzebny, kogoś kto będzie go wspierał i się troszczył. Wiadomo jest jeszcze koleżeńska miłość, ale tu chodzi o to inne uczucie. Uczucie przez które czujesz że żyjesz w pełni, w stu procentach, że aż chcę się latać a uśmiech nie schodzi Ci z twarzy. Potem zaczął zadawać sobie pytania co jest z nim nie tak skoro wciąż jest sam, już nie pamięta kiedy z kimś był, kiedy kogoś pocałował, pomijając oczywiście ciotki i babcie. Przecież nie jestem złym chłopakiem. Te myśli nie dawały mu spokoju nawet w domu. Siedział w pokoju trzymając telefon w ręce. Postanowił że zadzwoni do dziewczyny którą spotkał przypadkiem kilka dni temu.
- Hallo? - W słuchawce usłyszał delikatny dziewczęcy głos.
- Emm... Hej. Chciałem zapytać czy może nie chciałabyś gdzieś dziś wyjść. - Dosyć zmieszany i zdenerwowany ledwo co składał słowa.
- Słucham..? Kto mówi? - Odpowiedziała nie wiedząc co się dzieje.
- Przepraszam, zapomniałem.. Spotkaliśmy się kilka dni temu, wjechałaś we mnie rowerem, pamiętasz?
- Aaa, hej! Tak, tak, pamiętam. - Od razu jej ton wydawał się milszy.
- To jak będzie? Dasz się zaprosić? Proszę i nalegam. - Udało mu się już opanować trochę emocje.
- Przykro mi, ale dzisiaj raczej to niemożliwe. Nie ma mnie w domu, ale odezwę się jutro, dobrze?
- Yhym, no trudno. To trzymam za słowo w takim razie. Miłego dnia.
- Dzięki, hej. - Zakończyła rozmowę.
Liam był zmieszany. Z jednej strony cieszył się że zrobił jakiś krok, że chociaż usłyszał tą dziewczynę, ale na prawdę miał nadzieję że jakoś inaczej spędzi ten dzień niż z rodziną. Lubił ich towarzystwo, ale chciał gdzieś się wyrwać. Spojrzał na listę kontaktów i zatrzymał się na Lou. Ten jednak nie odbierał. Eh, pewnie znowu jego telefon leży pod stertą ciuchów, książek i innych rzeczy. Idziemy dalej. Horan..
- No siema stary! - Przywitał go entuzjastycznie.
- Elo, co dziś robisz? Wybywamy gdzieś? Mam dziś wolną niedzielę.
- O super! Mam pewien pomysł!
- Co to za pomysł?
- A powiem Ci jak się spotkamy. To dawaj przyjdź po mnie za jakieś 20min, ok?
- Spoko, to do później.
- No, na razie.
Li się rozłączył. Mam 20 minut, akurat żeby się naszykować. 
- Maaamo! - Zawołał gdy już miał wychodzić.
- Pan się gdzieś wybiera?- Odpowiedziała kobieta, która jak się okazało stała tuż za nim.
- O tu jesteś, taak, chciałbym wyjść z Niallem, mogę? Wrócę wieczorem. - Spojrzał swoim proszącym głosem.
- No dobrze, niech Ci będzie, może i dobrze, nie zostaniesz tu sam jak palec. Tylko żeby gruszki za Tobą nie rosły. Ufam Ci i jeśli coś przeskrobiesz to nie ręczę za siebie. 
- Mamo, serio? Ja miałbym coś przeskrobać? Myślałem że mnie znasz. - Powiedział z ironią w głosie.
- Oh, może masz rację. Jesteś bardziej odpowiedzialny ode mnie jak byłam w Twoim wieku, ale jak będzie coś się działo to od razu daj znać.
- Będę pamiętał mamo. Co miałoby się stać? Przecież idę z kumplem.
- No, no. Uważaj na siebie. Idź już, baw się dobrze. Weź klucze do domu bo my wrócimy późno a Lisa dzisiaj śpi u dziadków. 
- Dzięki mamo, trzymajcie się! - Pożegnał się i poszedł. Cieszył się że ma takie dobre relacje z rodzicami. Widzi że mu ufają. Pomimo tego że nie raz miał okazję do nielegalnych wygłupów nigdy z nich nie skorzystał. Zawsze stronił  od papierosów, alkoholu, wagarów, dosyć dobrze się uczy i dogaduje z rodziną. Ludzie mówili że jest najbardziej poukładany z całej paczki. Nie to żeby unikał imprez, umiał poszaleć bez używek. Lubi tańczyć i rozmawiać, ale jest dość nieśmiały. Jednak gdy jest z przyjaciółmi zawsze oni pomagają przełamać strach, zapoznają go z kimś. Wie jak się zachować gdy znajomy potrzebuje wsparcia. Po melanżach bliscy są mu wdzięczni że był przy nich. Jest wzorowym przyjacielem, każdy darzy go sympatią. 
Nastolatek zapukał do drzwi, Niall od razu mu otworzył, "No właśnie miałem wychodzić". Odwrócił się krzyknął "Mamo to ja lecę" i zatrzasnął drzwi. Koledzy jak zawsze uściskali się po męsku na przywitanie.
- Co to za pomysł? - Zapytał Liam.
- Hah! Niespodzianka! Pamiętasz te dziewczyny z pizzeri? - Zatriumfował radośnie.
- Tak, pamiętam. Co z nimi? - Wciąż nie miał pojęcia o co może chodzić blondynowi.
- No więc wczoraj wieczorem umówiliśmy się. Właśnie idziemy się z nimi spotkać.
- Co? Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? No rzeczywiście chyba takiej wiadomości się nie spodziewałem. - Liam był nieźle zaskoczony, ale spokojny, nie wiedział co ma myśleć. Jakoś to go nie uszczęśliwiło, raczej wprawiło z zakłopotanie. Rano zrobiłby wszystko żeby ją ujrzeć a teraz sytuacja się nieco zmieniła. Nigdy wcześniej tak się nie czuł.
- A jakoś tak zapomniałem, ale wiedziałem że Twoich starych dzisiaj nie ma więc byłem pewien że wyjdziesz. Nie ciekawi Cię jak to się stało? Jejku jaki ja jestem podekscytowany! Bałem się że jej już nie zobaczę. - Mówił przejęty.
- Haha, no jak?
- Moja siostra i brat Grace chodzą razem do szkoły, ostatnio poszedłem ją odebrać i zobaczyłem znajomą twarz, ona od razu mnie poznała, no i od słowa do słowa i tak to wyszło.
- No to super! Gdzie idziemy?
- Dzisiaj jest jakaś impreza na rynku, są rozstawione karuzele i ma przyjechać jakiś fajny zespół, co Ty na to? 
- Spoko, jak dla mnie bomba. Dzwonimy po chłopaków?
- O, no, dobra! - Zabrał się za wydzwanianie.
...
cdn. :)