poniedziałek, 30 września 2013

Jeśli się kogoś kocha to ta osoba nigdy nie odchodzi. Zawsze jest z nami.


Cześć! Ten weekend był szczególnie pełny wrażeń. Zaczynając już w piątek od Dnia Olimpijczyka, który odbywał się u mnie w szkole. Oczywiście aktywnie brałam w nim udział, konkretniej mówiąc tańczyłam wraz z innymi uczniami. Na początku wszyscy musieli wyjść przed halę sportową gdzie uroczyście zawieszono flagę olimpijską i zapalono znicz. Po tym udaliśmy się do środka. 'Odśpiewaliśmy' oba hymny, powitaliśmy gości i przeszliśmy do tej drugiej części programu. Tańce przeplatały się na przemian z wręczaniem nagród za konkursy wiedzy o sporcie. Pierwsza była Nosa nosa. Potem kilka innych w których nie tańczyłam - Ona tańczy dla mnie, Gangam Style, Łaka łaka i na koniec dwa ostatnie czyli Skrzypek i Belgijski. One były najfajniejsze bo zaangażowało się dużo ludzi. Od  kilku dni wszyscy chętni mogli ćwiczyć to na długiej przerwie na szkolnym korytarzu więc prawie wszyscy umieli go tańczyć. Wszyscy zaczęli zbiegać szybko z widowni puki nie zaczęła się melodia żeby móc się przyłączyć. Było nam raźniej w większej grupie i z mega uśmiechami na buziach, które otaczały nas dookoła. To było jak wielki zastrzyk szczęścia! Polecam wszystkim takie zabawy. Na prawdę cudowna sprawa. Gdy impreza już się skończyła można było poszaleć na dmuchanych atrakcjach.


Kolejny dzień, kolejna dawna pozytywnego stresu, kolejne wspaniałe wspomnienia. Z samego ranka wyszykowani wybraliśmy się w dwu godzinną podróż do Skwierzyny. Odbywały się tak zawody kartingowe w których braliśmy udział. Nasz automobil klub zajął drugie miejsce a mój starszy brat wygrał wyścigi - zajął pierwsze miejsce. Wszyscy byli z siebie zadowoleni i przywieźli dobre wyniki. Spełnieni wróciliśmy do domu. Nie sądziłam że to może mi się kiedykolwiek zacząć aż tak podobać. Im więcej tego sportu w moim życiu tym bardziej chcę w to brnąć. To na prawdę sprawia mi przyjemność. Może i nie pojechałam zbyt szybko i wiem że mogłam dać z siebie jeszcze więcej to i tak cieszę się że w ogóle wzięłam w tym udział, że ukończyłam wyścig, że nie przyjechałam jako ostatnia. Brak mi trochę pewności siebie a na torze to jest cenna wartość, ale wiadomo, wszystko z umiarem. Nie chcę być jakaś wybitna, nie chcę się wszędzie pokazywać, po prostu chcę zadowalać samą siebie. Chciałabym żeby to co teraz się dzieje nie zanikło z czasem. Gdy teraz jest nas więcej, mamy możliwości na pewno będzie nam lżej i ten tryb życia będzie dla nas bardziej realny niż kiedyś.
Niedziela przebiegała dosyć nudno.. Do czasu. Około godziny siedemnastej wybrałam się wraz z koleżanką Patrycją na Święto Miodu i Wina w Przemkowie. Zaraz spotkałyśmy też inne koleżanki, inne dzwoniły i także dołączyły się do nas i takim oto sposobem w składzie ja, Patrycja, Kinga, Malwina, Gosia, Agata, Kaja spędziłyśmy trochę razem czasu.  Gdy Agata z Kają musiały się już od nas odłączyć poszliśmy na wesołe miasteczko. Tam też spotkałam kilka znajomych, Tomek też został z nami na dłuższa chwilę. Wspaniale jest zobaczyć kogoś, pogadać chociaż moment gdy nie widujecie się go od dawna. Trzeba odnowić dużo starych kontaktów! Pograłyśmy w cymbergaja a potem poszłyśmy na największą możliwą karuzelę! Było fantastycznie! Za rok obowiązkowo powtórka! Na koniec koncert LemONa. Nie mogło być chyba lepiej. To był cudowny czas. Tak jakbym przeniosła się w czasie, tak jakby nie było żadnych problemów, każdy siebie lubił i każdy był szczęśliwy. Istna magia, moc przyjaźni. Źle mówi człowiek, który twierdzi że jeśli ktoś oddalił się od nas na moment to nigdy nie był nam bliski, nigdy nie był naszym przyjacielem. To czasami los tak steruje, przypadek a nie sami ludzie. Jeśli się kogoś kocha to ta osoba nigdy nie odchodzi. Choć czasami tego nie widzimy, nie mówimy, nie okazujemy. Ale może o tej osobie myślimy, tęsknimy i chcemy żeby była przy nas, chcemy mieć dla niej czas, staramy się ją uszczęśliwiać. Mam wspaniałych przyjaciół, wiedzie że Was kocham!