sobota, 5 stycznia 2013

Panować nad sobą to najwyższa władza.

2. Zayn.
Cisza. Pustka. Za jakieś pięć minut powinien zadzwonić budzik. Chociaż chwilę poleżeć sobie na łóżku, nic nas nie obchodzi, nikt nam nie przeszkadza, piękne uczucie. Wziąłem głęboki wdech i wstałem. Spojrzałem w lustro. W odbiciu zobaczyłem wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka w bokserkach. miał rozczochrane włosy, ale to tylko dodawało mu uroku. Zaczął dotykać swoich mięśni, delikatnie i czule. Potem chodził wzrokiem po ciele zastanawiając się gdzie byłoby odpowiednie miejsce na jego nowy tatuaż. Wcześniej zdecydował że będzie to jakiś napis, nad jego treścią musi się jeszcze zastanowić. Ma jeszcze kilka dni ponieważ jest zapisany do studia tatuażu we wtorek a dziś mamy sobotę. Budzik zadzwonił. Chłopak wyłączył go i zabrał się za poranne ćwiczenia. Pompki, podciągnięcia, brzuszki, podnoszenie ciężarków. Po tym udał się do łazienki. Kiedy wyszedł otworzył szafę z ubraniami i stał tak przed nią dłuższą chwile. W końcu zdecydował się na biały t-shirt, fioletową bluzę, lekko rurkowate dżinsy i najki. Zszedł do kuchni. Pożywna jajeczniczka na śniadanie i herbata. To co lubi. Wziął kluczyki i wyszedł z domu. Wsiadł do swojego auta, jechał coraz szybciej. Był trochę rozkojarzony. Myślał i tęsknił. Pomimo tego że jego relacje z ojcem dawno nie były dobre brakowało mu kogokolwiek w domu. W głowie kłębiły mu się wizje, obrazy, takie wycinki z życia. To były dobre chwile, dzieciństwo. On tato i mama. Wyjazd do oceanarium, piknik na działce, zabawy w pokoju. Był wtedy małym bezbronnym dzieckiem pełnym radości i energii. Potrafił bez przerwy biegać... Nagle przypomniał sobie ten dzień... Stał na schodach i patrzył jak wsiadała do auta stojącego przed domem, ruszyła, pomachał jej na pożegnanie, odwróciła głowę w jego stronę a jego oślepiło wielkie, jasne światło rozpędzonej ciężarówki zmierzającej prosto na niego. Wielki huk, zmiażdżone auto, rozpaczliwe krzyki, kałuża krwi... Właśnie w tym momencie zza zakrętu wyłoniło się czarne Ferrari. Poczuł oślepiające jasne światło na oczach, nic nie widział, przestraszył się, stracił kontrolę nad pojazdem, gwałtownie nacisnął na hamulec. Zaczął driftować po asfalcie. W końcu jego pojazd się zatrzymał, ściskał mocno kierownicę, oddychał szybko i ciężko, było mu niesamowicie gorąco. Poczekał aż uspokoił mu się oddech. Zayn do cholery co się z tobą dzieje! Krzyknął na siebie. Poczekał aż emocje trochę opadną, uspokoił się. Przestań. Po prostu przestań. Weź się z garść. Włączył radio i pojechał dalej. Próbował o tym nie myśleć. Znajdował sobie jakiekolwiek zajęcie, śpiewał, gwizdał, myślał o jedzeniu. Bał się że TO, się powtórzy. Nareszcie dotarł na miejsce. Przed studiem czekali już Niall, Harry i Louis. Tych dwóch oczywiście było tak zajętych rozmową że nawet nie zauważyło kiedy nadjechał. Niall siedział na schodkach a tamci czekali przed drzwiami. Niall wstał i podszedł w kierunku Zayna. 
- Hej stary. Wszystko dobrze? Jesteś jakiś przerażająco blady. - Zmartwił się widząc go, wydawał mu się roztrzęsiony. 
- Cześć. Niee wszystko okej. Czemu nie wchodzicie do środka? Przecież próba już powinna trwać od 5 minut. - Zmienił szybko temat, ale było słychać niepokój w jego głosie. 
- A jak myślisz? Oczywiście nasz piękniś się spóźnia. Hahahaha. - Zaśmiał się bo jego oczom ukazał się dość nietypowy widok. 
- Sorry chłopaki! - Zawołał zdyszany Liam biegnąc środkiem drogi. 
- Masz jakieś sensowne wytłumaczenie? - Louis uwielbiał nabijać się z kolegów, ale takiego pajaca jak on to chyba nikt nie znał. Był najbardziej zabawny wśród grupy. Nie było chwili żeby był poważny. Cały czas robił psikusy lub zwracał na siebie uwagę tańcząc a właściwie to jakieś dzikie ruchy w rytm muzyki. 
- Już, już. - Kiedy w końcu dobiegł i stanął przed nimi zaczął dukać swoją opowieść jaka miała miejsce chwilę temu. Był strasznie zdyszany i nikt nie rozumiał to mówi. Harry przerwał mu.
- Może odsapnij trochę i za chwilę zacznij mówić bo ja zrozumiałem jakieś biegszłem omu jakzwsze tsztsztszzzzzz. - Reszta zaczęła się śmiać. 
- Wyszedłem z domu. Jak zawsze o tej samej porze żeby zdążyć a nawet być przed czasem. Myślę sobie po drodze czy wszystko wziąłem a tu ni stąd, ni zowąd znalazłam się na ziemi. Uderzyłem się w głowę, bolało jak nie wiem. Słyszę jakiś ładny głosik nas sobą. Nieznajoma dziewczyna w długich, brązowych, prostych włosach jechała na rowerze i mnie nie zauważyła. Nie wiem jak można mnie nie zauważyć, ale  mniejsza z tym. Odstawiła rower, podbiegła i pomogła mi wstać. Wtedy nasze oczy się spotkały a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Powiedziała że nie wie jak to się stało i jest jej głupio. Wtedy oczywiście poszkodowany ja mówię że może jakaś rekompensata? Wiesz może wypad na frytki czy spacer po parku? Zgodziła się i dała mi swój numer telefonu. Pożegnała się, odeszła a ja podekscytowany omal nie wpadłem pod auto. Idę, idę, nie mogłem przestać o niej myśleć i nie zauważyłem znaku drogowego. Oczywiście zaryłem głową aż się odbiłem. Zemdlałem, jakaś starsza kobieta zobaczyła mnie, zaczęła panikować i walić mnie w twarz. Ocknąłem się a ona lamentuje że dzwoni na pogotowie. Ja że nie, nie, wszystko w porządku. Pociągnęła mnie za koszulę i ciągnie do sklepu. Powtarza, jesteś niepoważny, kupię Ci chociaż czekoladę boś słabiutki, co z Ciebie za chuchro, w domu Cię nie karmią, kto by pomyślał dziecko głodzić, no synku poczekaj na mnie przed sklepem bo znów się przewrócisz, usiać sobie, zaraz wrócę. Kiedy tylko zniknęła z pola widzenia to ja uciekam! Aż dobiegłem tutaj. - Mówił to oczywiście w taki sposób że brzmiało to jak kabaret.
- Niezła opowieść fantastyczna kochasiu. - Zaczął śmiać się Lou.
- Nasz poeta! - Kontynuował Niall. 
- Hej chłoptasiu! Ja Ci dam! Ładnie to tak uciekać starszej pani! - Rozwścieczona staruszka biegła na nich niczym wyścigówka.
- W nogi! - Krzyknął Liam i razem z resztą z niezwykłą prędkością znaleźli się w pomieszczeniu. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać i przewracać po ziemi. 
- Dobra dziewczyny czas zabrać się do pracy! - Zatriumfował Liam i zaczął podłączać sprzęt. Zapomnieli o babci i zabrali się do pracy. Ćwiczyli nowy kawałek More Than This. Nadeszła kolej na solówkę Zayna. Wyraźnie było słychać że coś nie najlepiej mu idzie.
- Stary co jest! Dość wygłupów, dzisiaj musimy nagrać większą część wiec sprężamy się. - Poinformował zaskoczony złym 
brzmieniem Liam. Mulat spróbował jeszcze raz. 
- Sorry chłopaki. - I jeszcze raz... I kolejny. Był coraz bardziej zmieszany.
- Nie no coś dzisiaj nie jesteś w formie. Nie wiem co się z Tobą dzieje. Dobra jutro też jest dzień. Zrób coś z sobą i liczymy że jutro będzie okej. - Przerwał mu śpiewanie Harry. 
- Okej załoga ogłaszam 15 minut przerwy. - Wykrztusił zmęczony Li i rzucił się na kanapę. 
- Hallo, hallo! Lou! Ty zostajesz! Miałeś mi zaśpiewać ten swój kawałek który ćwiczyłeś ostatnio w domu! - Zawrócił Louisa Harry gdy ten już wybierał się na taras. 
- Idziesz zapalić? - Zapytał Zayn, Nialla. 
- No spoko. - Stali, opierając się o barierkę i patrzyli na oddalone budowle. 
- Zayn co jest? Przecież widzę że coś Cię dręczy. - Nialler coraz bardziej zaczął się nim martwić. 
- A wiesz takie tam małe problemy.. Nie wyrabiam ostatnio.. Siada psychika.. Wiesz jak jest. Ta pustka z czasem staje się przerażająco straszna. Nie sądziłem że to kiedykolwiek powiem, ale brakuje mi go. Kurwa, brakuje mi go! - Mówił to tak emocjonalnie, jakby był w transie, miał szeroko otwarte oczy i groźny wyraz twarzy. Był bliski płaczu. Horan go przytulił. Po chwili poczuł że ma mokrą koszulkę na ramieniu. Poklepał go po plecach. 
- Stary wytrzymaj jeszcze trochę. Nie zostawię Cię dzisiaj samego. Zadzwonię później do mamy i powiem jej że dziś śpię u Ciebie. Już nie ma wymówki że muszę wrócić po szczoteczkę bo ostatnio całkiem przypadkiem zostawiłem ją u Ciebie. Hyym. Podobnie jak bokserki, skarpetki, zegarek, książkę, bilet miesięczny, czapkę, dezodorant i stertę innych rzeczy o których nie pamiętam.
- Zapomniałeś dodać niezły syf. - Zmierzył go wzrokiem i zaczął się śmiać. 
-Tsa. Coś było, było. - Potwierdził Niall również z uśmiechem na twarzy. 
- To co, wracamy do środka? - Akurat skończył palić szluga.
- Tak jeszcze ze cztery razy tamten kawałek i możemy spadać na chatę. - Liam wstał z kanapy, rozciągał ręce na wszystkie strony. 
Próba szybko zleciała, zaczęli się zbierać do domów. 
- Nara frajerzy! - Wybiegł z pokoju Lou.
- No ja też już spadam. - Poszedł za nim Harry.
- No cześć Wam. Trzymaj się Zayn. - Dodał Li przechodząc koło bruneta.
- Chodź zbieramy się. - Pociągnął go Niall i razem udali się do auta. 
Jechali nic nie mówiąc. Jedynie z radia słychać było jakieś brzdęki. Powoli robiło się ciemno. Zatrzymali się na miejscu. Weszli do mieszkania. Usiedli na łóżku w pokoju Zayna. 
- To na co masz ochotę? Martini, piwko, drink? 
- Może być piwo. - Według życzenia poszedł do lodówki, wyciągnął co trzeba i dał koledze jedną butelkę, w drugiej ręce trzymał to samo dla siebie. Otworzyli usiedli na ziemi opierając się o łóżko i patrzyli na miasto nocą przez okno co chwila upijając łyka zawartości butelki. 
- Wiem że czekasz aż Ci coś więcej opowiem. To wszystko jest takie chore! Rozpierdala mnie od środka ten cały syf! Jedno wielkie gówno! Jak ja mogłem do tego dopuścić! - Nie panował nad sobą, krzyczał, kopał, walił ręką o ścianę. 
- Już dobrze, uspokój się. Jestem tutaj. Nie zostawię Cię tak samego. Usiądź. Opowiedz mi wszystko spokojnie. - Uspokajał go towarzysz patrząc mu w smutne oczy. 
- Znów mam te wizje. O mało nie spowodowałem dziś wypadku. Boję się pójść do ojca. Wczoraj dzwoniła psycholożka żeby się ze mną spotkać a ja odłożyłem słuchawkę. Boję się spojrzeć mu w oczy. Ona będzie się wypytywać co czułem, gdzie byłem, czy ojciec mnie bił, będzie mi przypominać jak to było gdy byliśmy wszyscy razem i jacy to byliśmy szczęśliwi. To mnie przerasta! Ojciec się tak stoczył, zaczął pić. Wszystko przeze mnie. Po tym wypadku potrzebował wsparcia a ja wolałem się odizolować a on w tym czasie pomógł sobie wódką.- Blondyn przytulił go troskliwie. Zasmucił się słysząc co się dzieje. 
- Najgorsze jest że na początku czułem wstręt do alkoholu bo wyobrażałem sobie wtedy ojca. A gdy sam nie dawałem już sobie rady zacząłem stawać się coraz bardziej do niego podobny. 
- Chyba znalazłem sposób. Spróbuj te wszystkie swoje emocje wyśpiewać. Czuj to, myśl o tym, ale pamiętaj że śpiewasz. Wczuj się tak jakby to dawało ukojenie i wewnętrzny spokój. Wyżyj się zachowując jednak normalną postawę. A gdy skończą się dźwięki wrócisz do tu i teraz. Spróbuj. - Zayn spojrzał na niego niepewnie. 
- No dalej, spróbuj.  - Zachęcał go.
Wyciszył się, zamknął oczy i powoli zaczął wydobywać z siebie niepewne dźwięki. Coraz głośniej. Widział to, a jednak był spokojny. Bał się, ale udało mu się śpiewać niedrżącym głosem. Otworzył oczy ale wciąż to widział, przemknęło mu błyskawicznie przed oczami. Zakończył mocnym akcentem i poczuł się jakby wybudził się z koszmaru. Ale po przebudzeniu czuł się bezpiecznie. Wiedział że tu mu nic nie grozi. Przed nim stał Niall. Patrzyli się na siebie. Znów miał załzawione oczy. Uściskali się mocno. 
- Kocham Cię! Jesteś wspaniałym przyjacielem Niall. - Teraz już rozpłakał się na dobre.
- Połóż się już. Odpocznij. Miałeś ciężki dzień. Zakończ ten etap w swoim życiu i obudź się pogodny i wesoły. Wszystko się ułoży, ja Ci pomogę. 
Tak też zrobił. Kiedy już zasnął Niall patrzył na niego. Pod tą męską warstwą skóry krył się mały zagubiony chłopiec, którego cały czas spotykało jakieś nieszczęście. Chciał temu zapobiec zanim wydarzy się coś znacznie gorszego.

W życiu zawsze idziesz którąś z dróg. Wybieraj tą która da Ci najpiękniejsze wspomnienia.

 Wspominając rok 2012... 
Piękne chwile, spontaniczne, nieprzewidywalne, Z WAMI!
Kocham Was i proszę bądźcie ZAWSZE! <3


To tylko kilka zdjęć, kilka osób. Pamiętajcie że Was WSZYSTKICH (bo nie ma wielu osób na fotografiach powyżej) mam w swoim serduszku!